Ile pieniędzy można utopić w sieci? Tyle samo, ile w każdym tradycyjnym biznesie ? czyli bezgranicznie dużo. Firmy wydają lub deklarują wydanie olbrzymich kwot na nowe przedsięwzięcia telekomunikacyjne (np. rozwój dotychczasowych systemów, koncesje i technologie UMTS), projekty internetowe (portale, e-commerce, zabezpieczanie i rozliczanie transakcji) i już wręcz tradycyjny, ale równie kosztowny wyścig informatyczny (upgrade systemów, sieci, nowy sprzęt, całkowicie nowe oprogramowanie). To wszystko kosztuje. Miliony, miliardy, biliony dolarów, marek, funtów...Załóżmy ? koncesje rozdzielone, na polu bitwy tylko garstka zmęczonych i potwornie zadłużonych zwycięzców. Reszta peletonu już się nie liczy ? większość z nich to bankruci. Ale czy dla zwycięzców oznacza to koniec wydatków? W żadnym wypadku. Technika rwie naprzód ? nowe, szybsze technologie w informatyce pojawiają się niemal co kilka miesięcy. I nagle może okazać się, że ? dzięki postępowi ? owe superkosztowne technologie kupione i wprowadzone jeszcze rok temu zyskują następców. Nowe systemy, nowe koncepcje, może nawet zupełnie odmienne od uznawanych wcześniej za science-fiction. I ? paradoksalnie ? może okazać się, że za jakiś czas na czoło wysuną się maruderzy, którzy wycofali się z wyścigu wcześniej i będą w stanie skoncentrować się na owych przyszłych, dziś jeszcze niewyobrażalnych technologiach.Nawet wielcy gracze rynku internetowego muszą uważać, by nie wykrwawić się przed czasem. To znaczy, przed momentem, gdy wzrost przychodów operacyjnych zacznie rekompensować ubytki kapitału ?wpompowanego? w przedsięwzięcie przez właścicieli. I zanim koszty finansowe (odsetki kredytowe i obsługa emisji papierów dłużnych) zaduszą śmiałków e-biznesu.Kto nie maszeruje ten ginie ? ten slogan z opowieści o Legii Cudzoziemskiej znakomicie pasuje do opisu zachowań w biznesie. Tyle tylko, że czasem nie wystarczy wytrwale maszerować. Trzeba biec, by nie stać w miejscu. Ci, którzy się zatrzymują mogą nigdy już nie odrobić straconego dystansu.Niestety, nawet wytrwali uczestnicy wyścigu nie mają gwarancji przeżycia morderczej konkurencji. To wojna na wykrwawienie. I wyścig bez mety.
Łukasz KWIECIEŃ[email protected]