Rząd zaakceptował Pakt dla wsi, który ma kosztować 8 mld zł. Trudno oprzeć się wrażeniu, że głównym motywem zainteresowania się rządu tymi sprawami jest chęć poprawienia wyników wyborczych w środowisku wiejskim. Pakt został ogłoszony nie przez premiera, lecz przez Mariana Krzaklewskiego ? przewodniczącego AWS i jednocześnie kandydata w wyborach prezydenckich. Wydatki budżetu na realizację Paktu mają wzrosnąć o 500 mln zł, a na samo rolnictwo o 400 mln w stosunku do poprzednich założeń. Nie bardzo wiemy, co to oznacza, gdyż projekt wydatków budżetowych nigdy nie był ogłoszony. Znamy tylko ogólne założenia makroekonomiczne i przewidywaną wysokość deficytu. Wygląda na to, że wyższe wydatki na wieś w ramach Paktu oznaczają zwiększenie deficytu budżetowego. Mówi się, że w nowej wersji deficyt fiskalny ma wzrosnąć o 1 mld zł, a jednocześnie deficyt ekonomiczny ma pozostać bez zmian. Minister finansów będzie to tłumaczył większymi od planowanych odpisami na II filar emerytalny. Tłumaczenie, że rosnące wydatki budżetu nie zmieniają deficytu ekonomicznego, staje się coraz mniej wiarygodne. Potwierdzają się przewidywania z lipca, że mniejszościowy rząd będzie starał się przed wyborami ? prezydenckimi i parlamentarnymi ? kupować poparcie różnych grup elektoratu, rozluźniając tym samym politykę fiskalną. Rolnikom i wsi jak na razie obiecuje się najwięcej. Mają zostać wprowadzone renty strukturalne dla tych, którzy będą opuszczać gospodarstwa rolne, i nowy system ubezpieczeń, w którym partycypować będzie budżet państwa. Krótko mówiąc ? rząd zamierza zwiększyć transfery socjalne zamiast ciąć obecne, i tak nadmiernie rozbudowane. Jednocześnie minister finansów utrzymuje, że przedstawiony przez niego w lipcu poziom deficytu jest niemożliwy do obniżenia. Wysoki deficyt jest przyczyną niepokojów analityków finansowych, obawiających się o stabilność polskiej gospodarki. Hanna Gronkiewicz-Waltz stwierdziła niedawno, że w przyszłym roku deficyt w obrotach bieżących przekroczy 7% PKB. Będzie to trzeci z kolei rok z tak wysoką luką w bilansie płatniczym. Tym samym ryzyko kryzysu walutowego znacznie wzrośnie.Wróćmy na wieś, której rząd zamierza pomóc. Otrzymuje ona rocznie kilkanaście miliardów złotych w postaci dotacji do KRUS. Te pieniądze, aczkolwiek nie najlepiej adresowane, przyczyniają się do podniesienia dochodów części gospodarstw rolnych. Im mniejsze gospodarstwo i słabsze finansowo, tym większy udział w jego dochodach pieniędzy socjalnych, przekazywanych przez podatników miejskich. System rent i emerytur rolniczych petryfikuje zatem obecną strukturę na wsi. Rolnicy nie są zainteresowani sprzedażą gospodarstw, gdyż otrzymują renty i emerytury nawet wówczas, gdy uprawiają swoją ziemię w bardzo nieefektywny sposób. W dodatku płacą niewielkie podatki, więc nie mają żadnych motywów, by gospodarstw się pozbyć. Teraz rząd zamierza płacić dodatkowe ?renty strukturalne? za pozbywanie się gospodarstw. Kolejne pieniądze podatników będą w ten sposób pompowane w rolnictwo, a skuteczność tego instrumentu będzie niewielka. Skąd to wiemy? Z analizy dotychczasowych instrumentów polityki rolnej, kosztownych i zupełnie nieskutecznych. Agencja Rynku Rolnego otrzymuje co roku kilkaset milionów złotych dotacji, a jej działania raczej rozregulowują niż porządkują rynek. Wprowadzone i utrzymywane mimo wysokiej inflacji cła na żywność i produkty rolne zmniejszają konkurencyjność polskiego rolnictwa i przemysłu przetwórczego, czego przykładem jest ujemna rentowność branży mięsnej i fatalne wyniki większości spółek przemysłu spożywczego. Polskie rolnictwo chronione cłami i dotacjami, kierowanymi głównie na podtrzymanie dochodów słabych gospodarstw, nie jest w stanie dostosować się do wymogów Unii Europejskiej. Tym samym nie będzie w stanie wchłonąć pomocy idącej z Unii i włączyć się do europejskiej gospodarki. Rząd, deklarując wolę jak najszybszego sfinalizowania rozmów o integracji z Unią, swoją polityką rolną opóźnia ten proces. Stosowana przez kolejne rządy polityka ochrony rolnictwa jest nie tylko kosztowna, ale przeciwdziała rzeczywistej restrukturyzacji rolnictwa i wsi.Poszczególne sektory gospodarki mają się najlepiej wówczas, gdy cała gospodarka rozwija się szybko i jest w stanie równowagi. Promowanie przez rząd rolnictwa powoduje zagrożenie dla stabilności. Zwiększa ryzyko kryzysu walutowego, którego skutkiem będzie skok inflacji i recesja. Kryzys uderzy w najsłabsze grupy społeczne, zmniejszając siłę nabywczą bieżących dochodów. Najsilniej odczuje to rolnictwo.

Witold Gadomskipublicysta ?Gazety Wyborczej?