Subiektywna ocena sytuacji

To był dla amerykańskiej giełdy tydzień krótszy, co wcale nie znaczy, że lepszy. Wręcz przeciwnie ? był to pierwszy tydzień od półtora miesiąca, w którym indeksy nie zakończyły się dodatnim saldem. Oczywiście, można to traktować jako korektę i nic więcej, ale są poważne przesłanki, każące myśleć o tym w innych kategoriach. Na rynku polskim nie widzę możliwości poważnych ruchów do góry. Widzę za to duże prawdopodobieństwo sporego ruchu indeksów na południe.

Właściwie nie było widać żadnych wyraźnych powodów do przeceny, ale jednak nastąpiła, i to właśnie jest groźne. Nie była wielka na DJIA, ale on wzrósł w czasie letniej hossy tylko o ok. 10%, kiedy Nasdaq o ponad 30% i ma z czego spadać. Przestało się już liczyć to, że nie widać zagrożeń inflacyjnych i nie ma specjalnych obaw o podwyżkę stóp. Wcześniej niż zwykle zaczęto obawiać się wyników spółek, które mogą być znacznie gorsze od oczekiwań na skutek zwolnienia gospodarki.Prawdziwym nieszczęściem, wiodącym do recesji, byłoby pojawienie się inflacji połączone ze spowalnianiem gospodarki. To jest właśnie ten dylemat: czy Fed potrafi sprowadzić gospodarkę na drogę wolniejszego rozwoju bez wprowadzenia jej w recesję. Do teraz wygląda, że tak, choć uważam, że to wyłącznie pozory sukcesu i zakładam, że w końcu okaże się, iż Fed nie da rady wyprowadzić gospodarki na spokojne wody. Bardzo duża wydajność pracy tworzona przez wysokie technologie umożliwia szybki rozwój przy niewielkiej inflacji. Gdzieś jest jednak kres takiej sytuacji.Międzyrynkowa analiza techniczna daje wyraźnie znaki ostrzegawcze. Indeksy blisko szczytów, a wystarczy spojrzeć na CRB i ropę naftową. CRB (indeks surowców) w ciągu 8 miesięcy br. wzrósł o 15%. Bardzo ważny składnik CRB, metale przemysłowe, są skazane na wzrost cen, gdyż ich zapasy spadają bardzo szybko. Ropa naftowa rośnie od dłuższego czasu, a w tym roku wzrosła już o 50% i jest prawie tak samo droga, jak po wojnie w Zatoce. Problem w tym, że takich zmian nie widać natychmiast. Zazwyczaj skutki inflacyjne wynikające z drożenia surowców są widoczne w gospodarce po około pół roku. Jest prawdopodobne, że za chwilę je zobaczymy. Tzn. zobaczą je Amerykanie, bo my, w Polsce, widzimy je już od dawna.Zakładam, że nastąpi to w ciągu najbliższych paru miesięcy, a nie można wykluczyć, że już w tym tygodniu. Będzie to bowiem prawdziwie ?inflacyjny? tydzień. Zacznie się już w poniedziałek po decyzji OPEC, dotyczącej podniesienia wydobycia ropy. Musiałoby jednak zostać podniesione bardzo dużo (1 mln baryłek), żeby odniosło to jakiś skutek w postaci wyraźnego spadku cen. Zaakceptowane podniesienie o 800 tys. powinno dać chwilowy spadek. Kiedy się spojrzy na wykres ropy naftowej widać, że bardziej prawdopodobny jest spadek cen do 28-30 $ w ramach długoterminowego trendu wzrostowego.14 i 15 września podawane są w USA dane o inflacji (PPI i CPI). Oczekiwany jest niewielki wzrost tych wskaźników. Oczywiście, giełda może próbować ?zagrać? pod te dane. Jest jednak pewien problem. Mała inflacja, to stabilne stopy przemysłowe, ale to już jest w cenach. Tak więc nawet dobre dane żadnym wielkim impulsem nie będą, za to złe spowodują olbrzymią przecenę.Popatrzmy teraz na rynek od strony analizy technicznej. DJIA już sześć razy próbował przebić się ponad 11 300 pkt. ? bez skutku. Podobnie było przy 10 800 pkt., ale to była inna pora roku. Obroty były całkiem spore, co może wskazywać na dystrybucję, a wszystkie wzrosty można klasyfikować jako nieudane próby powrotu nad linię krótkoterminowego trendu wzrostowego. W tej sytuacji oczekiwałbym, że szybciej będzie testowany obszar 10 800-10 850 pkt. niż bardzo ważny opór na 11 400 pkt. Gdyby wsparcie na 10 800 zostało przełamane, to otwarta byłaby droga do 10 200 pkt.Nasdaq zakończył, według mnie, falę B korekty w bardzo efektowny i książkowy sposób, bo formacją gwiazdy wieczornej, zapowiadającej duże spadki. Jeżeli jesteśmy w fali C (tak zakładam), to osiągnięcie poziomu 2700 pkt. jest pa 2300 pkt. możliwe. Sygnałem dla bardzo dużej przeceny byłoby przełamanie okolic 3600-3700 pkt., co potwierdziłoby średnioterminowy podwójny szczyt i dałoby dalszy spadek o minimum 700 pkt.W tej sytuacji uważam, że rynek amerykański wchodzi w jesienną bessę. Nie mogę wykluczyć w tym tygodniu krótkoterminowych ruchów pod ropę naftową czy pod dane o inflacji, ale w ostatnim tygodniu był już początek końca hossy.Pomyliłem się w ostatnim artykule. Pisałem, że po decyzji RPP można liczyć na jeden dzień odreagowania. Odreagowanie trwało całe 2 dni. Wystarczająco długo, żeby w prasie pojawiły się komentarze o tym, jak to wszystko, co najgorsze już za nami i teraz będzie tylko lepiej. Nie będę powtarzał siedmiu punktów z mojego ostatniego komentarza, w którym pisałem, dlaczego tak nie jest. Wystarczy, że powtórzę: uważam, że najgorsze przed nami.Rynek wszedł znów w taki sam marazm, jak w czasie całego lata. Obroty śladowe i ? co gorsza ? mniejsze na wzrostach. Klasyczne objawy bessy. Cóż, jaki kraj taki rynek. Nie skorzystaliśmy na hossie letniej, a zanosi się, że w pełni odczujemy jesienną bessę. Taki jest wynik braku kapitału wynikający z omijania naszego kraju przez zagranicę (z wyjątkiem obligacji).Nie może być zresztą inaczej, jeśli atmosfera wokół Polski w zachodnich mass mediach jest kiepska. Ostatnio ?Financial Times? napisał, że jesteśmy mało konkurencyjni, bo płace są w Polsce wyższe niż w innych krajach Europy Środkowej. Wychodzi na to, że żyjemy znów na kredyt. Niestety, perspektywy spłaty tego kredytu są niejasne. Cieszenie się tym, że jest lepiej niż wtedy, kiedy było bardzo źle, na długo nie wystarczy. Żeby zjawił się kapitał, muszą być perspektywy tego, żeby było dobrze. Takich perspektyw obecnie nie ma. Do naszych lokalnych problemów dochodzą teraz problemy gospodarek światowych: drogie surowce (przede wszystkim ropa i metale przemysłowe) i bardzo słabe euro. To ostatnie jest bardzo niekorzystne dla naszego eksportu, który ostatnio nieco odżył, a przez słabe euro i wysokie stopy procentowe znowu może spaść. Jest złe również dla deficytu obrotów bieżących wyrażanego w dolarach, kiedy olbrzymia większość eksportu (szacuje się, że 2/3) jest rozliczana w euro. Tak więc zadowolenie z nie najgorszego, wg ostatnich danych, deficytu jest zdecydowanie przedwczesne.15 września GUS poda inflację za sierpień. Oczekuje się, że będzie to poniżej 11%. Nie jest to wykluczone ze względu na sezonowe obniżki owoców i warzyw w sierpniu. Nie będę powtarzał całej argumentacji, ale uważam, że we wrześniu będzie gorzej choćby ze względu na VAT w rolnictwie czy zwiększoną akcyzę na paliwa (obniżone cła to plaster na ranę). Nie wierzę, że te dane mogą się stać jakimkolwiek impulsem dla giełdy. Niektórzy mówią, że dobre dane to możliwość szybkiej obniżki stóp przez RPP. Nie wierzę w takie działanie w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Sprawy budżetu i wybory prezydenckie też nie są pozytywami dla naszego rynku.Nasz WIG20 zdominowany jest przez sektor TMT. Zresztą jedynie na nim można było zarobić (stracić równie wiele). W tym sektorze są spółki skażone koniecznością zapłacenia za licencje na UMTS olbrzymich kwot. Tych kwot nie wyłożą ze swoich kapitałów. Można się spodziewać podnoszenia kapitałów drogą emisji akcji lub zadłużania drogą emisji obligacji. Zyski tych firm przez długi czas będą mniejsze przez konieczność zaangażowania się w UMTS.Te ?trędowate? spółki to Elektrim, TP SA i KGHM. Każda jest jednak nieco inna. KGHM ma doskonałe zyski i perspektywy zysków z powodu wzrostu cen miedzi. Elektrim jest po uszy zadłużony i w każdej innej spółce można by było wypatrywać bankructwa. Nie w tej ? ma za duże aktywa, na które może być dużo chętnych. TP SA ma dodatkowy problem w postaci akcji pracowniczych wchodzących na giełdę w listopadzie. Są to największe spółki giełdowe i ich ewentualne słabe zachowanie może wpływać na całą giełdę.W sytuacji, jaką opisuję już od dłuższego czasu (również powyżej), nie oczekiwałbym zaangażowania jakiegoś większego kapitału w Polsce. Jeśli rzeczywiście zaczęła się już jesienna bessa (patrz rynek amerykański), to ten kapitał będzie miał wystarczająco dużo problemów u siebie, żeby jeszcze angażować się w maleńką, peryferyjną giełdę.A co na ten temat mówi analiza techniczna? WIG przebił linię trendu krótkoterminowego i powinien dalej spadać. Gdzie? Można spojrzeć na wykres średnioterminowy. Znowu widać przecięcie linii trendów na poziomie 17 600 pkt. Tam powinno być rozwiązanie. Na WIG20 sytuacja krótkoterminowa z przebitą linią trendu wygląda podobnie.Kiedy spojrzy się jednak na wykres przez pryzmat niepopularnej ostatnio teorii Elliotta, zaczyna to wyglądać dużo gorzej. Widać wyraźnie trójki korekcyjne. Gdyby obecnie rzeczywiście była fala C (najbardziej prawdopodobne), to indeks powinien dojść przynajmniej do 1750 pkt. (równość fal A i C). Gdyby jednak spojrzeć pod kątem równości fal A i B to spadek byłby dużo bardziej bolesny i powinien sięgnąć 1650 pkt.Sektor TMT. Agora ugrzęzła w trójkącie 117/108 zł i wybicie w górę napotka mocny opór na 134 zł. Wybicie w dół może sprowadzić kurs nawet poniżej 80 zł. ComputerLand wszedł w formację trójkąta rozszerzającego się 125/87 zł. Sygnałem wybicia w dół byłoby przebicie krótkoterminowego wsparcia na 115 zł. Elektrim to już cała historia plotek i podejrzeń w połączeniu z insider trading. Jeśli się spojrzy na wykres bez emocji, co zapewnia analiza techniczna, widać klasyczny trójkąt. Przebicie 50?51 zł to sygnał kupna z zakresem wzrostu do minimum 60 zł. W innym przypadku będzie kolejny test 45 zł.Kurs Optimusa tworzy trójkąt. W tej sytuacji sygnałem kupna byłoby wyraźne przebicie 190 zł, a sprzedaży 165 zł. W obu przypadkach spadki/wzrosty byłyby bardzo duże. Prokomowi pomogła trochę zapowiedź fuzji z Softbankiem (niejeden inwestor wiedział zapewne wcześniej o planowanych posunięciach). Kurs jest obecnie (piątek) przy dolnym ramieniu kanału trendu rosnącego. Wybicie w dół przez 215 zł to spadek o minimum 30 zł (wsparcie 163 zł). Jeśli utrzyma się w kanale, to wzrost do 255 zł jest możliwy ? tam jest naprawdę poważny opór.Kurs Softbanku, któremu powiązanie z Prokomem nie pomogło (zostało odebrane jako przejaw słabości spółki), tworzy klin spadający. Wybicie ponad 85 zł powinno skutkować poważnym wzrostem. Bardziej prawdopodobne jest dążenie do dolnego ramienia około 67 zł. ?Trędowatej? TP SA nie udało się nawet wrócić do poziomu oporu na 30 zł. Teraz kurs dąży do równie silnego wsparcia na poziomie 24 zł. Jego przebicie może sprowadzić spółkę nawet do 18 zł.Podsumowując ocenę rynku polskiego twierdzę, że nie widzę możliwości poważnych ruchów do góry. Widzę za to duże prawdopodobieństwo sporego ruchu indeksów na południe. Rzecz jasna, nie wykluczam spekulacyjnych wzrostów. Najbliższy może być np. pod decyzję OPEC lub pod dane o inflacji w USA i Polsce. Średnioterminowo najlepsze, co może czekać WGPW, to marazm, a bardziej prawdopodobne są spadki.

Piotr Kuczyński