Ceny ropy w Londynie w poniedziałek wzrosła do 34 USD za baryłkę. Analitycy nadal obawiają się o stan dostaw ropy z Zatoki Perskiej, skąd pochodzi 30 proc. światowej ropy.
W ubiegłym tygodniu Irak oskarżył graniczący z nim Kuwejt o drążenie przez ten kraj pól naftowych w strefie przygranicznej i podkradanie irackiej ropy. Analitycy obawiają się, że zaostrzenie stosunków iracko-
kuwejckich może doprowadzić do wstrzymania - na znak protestu - dostaw irackiej ropy.
"Obawy, że dostawy ropy z Bliskiego Wschodu mogą zostać ograniczone, powstrzymują brokerów przed sprzedażą tego surowca" - uważa Bruce Evers, analityk Investec Henderson Crosthwaite. "Ludzie nie chcą mieć małych zapasów, czy też braków ropy w tym momencie" - dodaje Evers.
Za baryłkę ropy Brent (dostawy listopadowe) płacono w poniedziałek na Międzynarodowej Giełdzie Paliw w Londynie o godz. 13.00 34,04 USD, czyli o 6 centów więcej niż podczas piątkowego