O ile przez długi czas rozważaliśmy wiele argumentów przemawiających za wzrostem lub spadkiem, ostatnie dwie sesje dostarczyły nam faktów ? a to już zupełnie co innego.

Przebieg czwartkowych notowań ciągłych i piątkowy fixing w zasadzie nie pozostawiają złudzeń. Panika (ale chyba ciągle przez małe p), która miała miejsce, obrazuje przełamanie technicznych, jak i psychologicznych barier oporu. Wśród uwarunkowań spadku można doszukać się powodów fundamentalnych (ropa, euro, wzrost gospodarczy), ale w takich momentach decydujące znaczenie ma psychologia. Po długim okresie niewielkiej aktywności ? małych obrotów i niewielkich zmian indeksu ? silny spadek na dużo większych obrotach jest bardzo mocnym i jasnym sygnałem. Technicznie, przebicie przez WIG oporu, znajdującego się na poziomie około 17,5 tys. punktów, stało się faktem ? co oznacza, że niebezpieczeństwo obsunięcia się do 14?15 tys. pkt. rośnie. Z psychologicznego punktu widzenia wzrost świadomości ryzyka powoduje, że pojawiający się popyt jest generowany głównie przez krótkoterminowych inwestorów, którzy realizują ewentualne zyski lub likwidują straty po kilkuprocentowych ruchach. Oznacza to, że nawet przy mocno wyprzedanym rynku zwiększona podaż pochodząca z krótkich rąk, może się pojawiać przy każdej próbie odbicia.Nadal podtrzymujemy tezę, mówiącą o stosunkowo dużym wyprzedaniu rynku, przynajmniej w odniesieniu do tzw. krótkich rąk. Mimo to, jeśli pominąć innych graczy na rynku, przy obecnych nastrojach rynkowych możliwe jest systematyczne zsuwanie się rynku na zasadzie ? kupujemy na dużym spadku, zaskoczeni jego skalą sprzedajemy na minus dwa, trzy procent. Oczywiście, tak naprawdę o dalszym rozwoju sytuacji zadecydują inwestorzy długoterminowi ? głównie krajowi zarządzający. Na zdrowy rozum wydaje się, że mimo dość krytycznej sytuacji niewiele mogą oni zrobić z pozycjami już otwartymi. Jeżeli jednak uznają, że na skróceniu pozycji więcej zarobią, niż stracą, to następny przystanek indeksu może być dużo niżej. Powód wycofania się inwestorów zagranicznych jest prosty ? fundamenty makro naszej gospodarki są słabe, a oni mogą znaleźć kilka krajów o lepszym stosunku oczekiwanej stopy zwrotu do ryzyka. Krajowi zarządzający mają mniejsze możliwości. Jednakże i oni mogą zwiększyć udział instrumentów dłużnych w aktywach w oczekiwaniu na obniżkę stóp. Z drugiej strony, na tak zmiennym rynku akcji można też sporo zarobić, ale faktem jest, że w ostatnich dniach atrakcyjność inwestycji w dług w porównaniu z inwestycjami w akcje zdecydowanie wzrosła.Czy to nieuniknione?Wydaje się, że przyszłość w tej chwili jest czarno-biała. Alternatywą dalszej paniki (tym razem przez duże P), ewentualnie poprzedzonej pewnym wahaniem, jest z kolei dynamiczny wzrost indeksów. Taka zmiana psychologii rynku jest możliwa, aczkolwiek jej prawdopodobieństwo jest stosunkowo małe. Powodem technicznym będzie silne wyprzedanie rynku. Powodem fundamentalnym może być praktycznie wszystko ? wzrost kursu euro, spadek notowań ropy naftowej, czy też optymistyczne dane inflacyjne. W końcu jest bardzo źle i kto wie ? może dalej może być już tylko lepiej. Bardzo istotną zmianą fundamentalną jest wspólna decyzja EBC, Fed i BOJ o interwencji w obronie euro. Silniejsze euro to bardziej opłacalny eksport, wzrost PKB i tańsza benzyna w kraju. Ropie wiele wskazuje może pomóc decyzja amerykańskiego prezydenta o przeznaczeniu części rezerwy strategicznej dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego północnym stanom podczas najbliższej zimy. Jednakże fakty są takie, że rynek wybił się z kilkumiesięcznego trendu horyzontalnego dołem i ponowny powrót powyżej 18 tys. punktów może być trudny. Dodatkowo wiele wskazuje na to, że sytuacja w Stanach może tylko pogłębić pesymizm. Informacja o niższych niż spodziewane zyskach Intela w III kwartale pomogła przebić przez Nasdaq poziom 3700 pkt., co oznacza, ze kolejnego oporu można szukać około 3300 pkt. A jak podpowiada intuicja, gwałtowne spadki na amerykańskim rynku akcji nie mogą pozostać bez reakcji na pozostałych rynkach.

Witold ChuśćMarcin SadlejCDM Pekao S.A.