Międzynarodowe porównania pokazują, że nieduża, lecz wzrastającaliczba Europejczyków jest posiadaczami akcji ? zauważa Christoph Bruns,szef zarządzania aktywami Union Investment.

Christoph Bruns mógłby z powodzeniem prowadzić kursy optymizmu. Jest entuzjastą rynku europejskiego. A z przytaczanymi przez niego argumentami ciężko polemizować. Jednym z filarów jego optymizmu jest przekonanie, iż ? podobnie jak w USA czy Wielkiej Brytanii ? kupowanie akcji czy jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych stawać się będzie coraz bardziej powszechnym sposobem zagospodarowywania oszczędności.Mało, ale coraz więcejCo czwarty Amerykanin jest posiadaczem akcji ? wynika z prezentowanych przez Union Investment danych DAI Factbook (1999). W Wielkiej Brytanii, gdzie obowiązują podobne wzorce inwestycyjne, akcje w swoich portfelach ma 23% osób. W przeszłości anglosaska metoda pomnażania majątku nie mogła jakoś przyjąć się w kontynentalnej Europie. Ale, jak już pisaliśmy w PARKIECIE, zainteresowanie wzorcami anglosaskimi wzrasta. ? Liczba posiadaczy akcji w Europie rośnie ? zauważa Bruns. Na razie jednak nasz kontynent pozostaje w tyle za Anglosasami. Tylko 15% mieszkanców Eurolandu ma akcje (to i tak lepiej niż w Japonii, gdzie odsetek ten sięga raptem 9%). Bardzo zachowawczy Niemcy mogą ?pochwalić? się tym, iż w akcje zainwestowało nie więcej niż 8% osób. Pesymista powiedziałby, że w takim razie, z punktu widzenia interesów rynków kapitałowych i czekających na pieniądze spółek, jest fatalnie. Ale optymista zauważy w tej dysproporcji między Europą a USA olbrzymią szansę. Skoro jest mało, może być więcej. I tak się faktycznie dzieje. Skokowe zwiększanie liczby rachunków inwestycyjnych w konserwatywnych Niemczech potwierdza to najlepiej.Kuszące makroJednym z najpoważniejszych argumentów przemawiających za dobrymi perspektywami parkietów europejskich jest efekt wspomnianej różnicy w stylu inwestowania Amerykanów i Brytyjczyków oraz Europejczyków. Niemal połowa kapitalizacji globalnego rynku przypada na rynek amerykański. Tymczasem potencjał gospodarczy USA, choć olbrzymi, nie uzasadnia aż takiego udziału. Amerykanie wytwarzają bowiem 32,5% globalnych towarów i usług. Tylko nieco mniejszy udział w generowaniu światowego produktu brutto ma Euroland (30,8%). Tymczasem udział rynków tego obszaru w globalnym rynku kapitałowym wynosi zaledwie 17,4%. Europa rozwijała się w ostatnich latach wyraźnie gorzej od przeżywających długotrwały boom Stanów Zjednoczonych, co oczywiście uzasadniałoby niekorzystną dla naszego kontynentu różnicę wycen rynkowych spółek. Niemniej, zdaniem Brunsa, sytuacja będzie się odwracać.? Prywatyzacja i deregulacja przyczyniły się do wzrostów w sektorze wysokich technologii. Rozpoczęcie przez europejskie rządy obniżek podatków dla obywateli i instytucji spowodowało wzrost płynności. Rynki pracy są liberalizowane, co umożliwia zatrudnienie utalentowanych pracowników z zagranicy. Popyt i zaufanie konsumentów przemawiają za utrzymaniem wzrostu europejskiej gospodarki. Reformy strukturalne mają wpływ na największe gospodarki w Europie. Euro nie miało szczęśliwego startu, lecz fakty ekonomiczne przemawiają za stabilną walutą w długim terminie. Różnica między stopami wzrostu w Europie i USA powinna zniknąć ? podkreśla niemiecki menedżer.Bruns zwraca także uwagę na większą niż w przeszłości aktywność w fuzjach i przejęciach oraz wyprzedaż zbędnego majątku. ? To tworzy nową kulturę korporacyjną w Europie ? zauważa.Ciułacze do akcjiTworzeniu nowych nawyków inwestycyjnych w Europie sprzyjają nie tylko lepsze perspektywy europejskiej gospodarki. ? Duże oferty publiczne dały sygnał do przebudzenia dla indywidualnych inwestorów ? mówi Bruns. Masowe kampanie promocyjne i uznana marka przedsiębiorstw sprzedających swoje akcje sprawiły, że wielkie oferty publiczne zostały uplasowane głównie w rękach prywatnych inwestorów. Popularyzację inwestowania zapewniają także analitycy i menedżerowie specjalistycznych mediów. W Europie widać już boom w pismach poświęconych giełdzie. W ostatnich latach gwałtownie wzrasta liczba funduszy inwestycyjnych działających w Europie (jest ich już ok. 3 tysięcy, podczas gdy jeszcze w roku 1996 ? niemal dwa razy mniej).? W Europie rozpoczął się trend do oszczędzania oraz inwestycji ? twierdzi Christoph Bruns. Zachodnia Europa staje się powoli kontynentem inwestorów.

Łukasz KWIECIEŃ[email protected] materiale wykorzystano m.in. informacje przekazane podczas niedawnej konferencji ?Europejskie spółki wzrostowe szansą dla polskich inwestorów? zorganizowanej w Warszawie przez Union Investment pod medialnym patronatem PARKIETU.