Marazm z początku minionego tygodnia nie zapowiadał dużych emocji pod jego koniec. Notowania akcjigwałtownie poszły w górę, czemu towarzyszył wzrost obrotów do poziomu dawno nie notowanego na naszym parkiecie. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia na rynku walutowym, gdzie złoty w ciągu kilku dni umocnił się prawie o 5%.

Te wydarzenia skłaniają do zastanowienia się, skąd pochodzą pieniądze ostatnio ujawnione na rynku kapitałowym. Najprościej byłoby uznać, że do zakupów przystąpiły fundusze emerytalne. Udział akcji w ich portfelach znacząco zmalał we wrześniu w efekcie występowania dwóch czynników: sprzedaży części posiadanych walorów i powstrzymywania się od nowych zakupów (przypomnijmy, że aktywa rosną systematycznie co miesiąc).Teza, że fundusze zaczęły wykorzystywać niskie ceny do zwiększania zaangażowania w akcje jest do przyjęcia, ale nie daje odpowiedzi na pytanie o powody znacznej i szybkiej aprecjacji złotego. Może więc zagraniczne fundusze, korzystając z ocieplenia się klimatu inwestycyjnego na całym świecie (konsekwencja w stabilizowaniu cen ropy naftowej i obronie euro, szansa na zażegnanie konfliktu na Bliskim Wschodzie oraz wzrastające prawdopodobieństwo ?miękkiego lądowania? amerykańskiej gospodarki), wyprzedziły naszych zarządzających i przystąpiły do zdecydowanych zakupów?Czy jest jednak możliwe, by Polska tak szybko odzyskała zaufanie zagranicznych instytucji finansowych w obliczu ewentualnych kłopotów naszej gospodarki? Jeśli tak, to jakie mogą być tego konsekwencje?Co wiemy?W zeszłym tygodniu poznaliśmy dane o wielkości i strukturze deficytu w obrotach bieżących (wyniósł on niecałe 600 mln USD). Potwierdziły one, że wielkość deficytu znajduje się w trendzie spadkowym i możliwe będzie obniżenie go w grudniu do ok. 7% PKB wobec 7,4% w roku poprzednim i 8,3% w marcu tego roku. Eksport nadal rośnie w tempie szybszym niż import i przez 9 miesięcy tego roku jest wyższy o 4,2% wobec analogicznego okresu 1999 roku. Skala tego wzrostu nie wygląda imponująco, ale przypomnijmy, że w całym 1999 r. eksport spadł o 12,5%. Obserwujemy również dostosowanie po stronie importu, którego spadek we wrześniu może sygnalizować postępujące spowolnienie wzrostu PKB. Decyzje RPP o podwyżkach stóp procentowych odniosły skutek.Tak długo oczekiwana substytucja popytu krajowego eksportem postępuje, więc pozostaje mieć nadzieję, że koniunktura gospodarcza w UE pozostanie na dobrym poziomie. To w połączeniu ze wzmacniającym się euro przyniosłoby dalszą poprawę naszych obrotów z zagranicą. Najważniejsze jednak jest to, że pozytywne trendy w handlu zagranicznym oddalają perspektywę kryzysu walutowego w Polsce. Zgodnie z zasadą, że rynek dyskontuje przyszłość, możemy mieć obecnie do czynienia z zachowaniami próbującymi wyprzedzić rzeczywistość.Co przed nami?7 listopada poznamy dane o koniunkturze w przemyśle, budownictwie i handlu w październiku publikowane przez GUS. Ważniejsze od nich będą jednak dane o poziomie inflacji, które poznamy 15 listopada. Wobec stabilizacji cen żywności i paliw należy oczekiwać utrzymania się spadkowej tendencji tego wskaźnika. Mniej więcej w tym samym czasie poznamy projekt budżetu na 2001 rok. Tu o wiele ważniejsze będzie utrzymanie równowagi makroekonomicznej niż żonglowanie procentami, które ma charakter czysto propagandowy (wiadomo, że określone wydatki budżetowe można zapisać 31 grudnia lub 1 stycznia kolejnego roku). Może okazać się, że sprawa uchwalenia budżetu będzie powiązana z wyborem nowego prezesa NBP. Bardzo prawdopodobna kandydatura Leszka Balcerowicza zostałaby poparta przez AWS, jeśli UW głosowałaby za przyjęciem budżetu i co za tym idzie ? oddaleniem groźby przedterminowych wyborów. Takie rozwiązanie byłoby najlepsze dla rynku kapitałowego z kilku powodów. Trudno sobie wyobrazić, by UW poparła deficyt ekonomiczny wyższy niż 1,6%, kandydatura Balcerowicza byłaby gorąco przyjęta na Zachodzie, wreszcie gra polityczna przedterminowymi wyborami byłaby oddzielona od decyzji gospodarczych.Splot tych wydarzeń w połączeniu z niedoważeniem udziału polskich akcji w portfelach zagranicznych inwestorów (spowodowanego głośno dyskutowaną możliwością wystąpienia kryzysu walutowego) dawałby szansę na ukształtowanie się kilkumiesięcznej poprawy koniunktury na warszawskim parkiecie. U podstaw tej nadziei leży również duża szerokość rynku: zainteresowanie ?ulubieńcami? zagranicy ? bankami, a także przemysłem oraz selektywnie sektorem TMT, jak też coraz częściej pojawiające się rekomendacje polskich spółek wydawane przez zagraniczne instytucje finansowe.Oczywiście, należy zdawać sobie sprawę z konsekwencji napływu kapitału zagranicznego, jeśli okaże się on tylko krótkoterminowy. Ale odpowiedź na pytanie o jego charakter poznamy dopiero za kilka miesięcy.

Krzysztof Stępieńanalityk Parkietu