Zatrute pigułki parlamentu europejskiego

Po debacie trwającej zaledwie dziesięć minut parlament europejski zaakceptował zmiany w ustawodawstwie unijnym, które mogą oznaczać kres wrogich przejęć tamtejszych spółek.

Dzięki tym modyfikacjom korporacje z państw UE bez zgody akcjonariuszy będą mogły stosować rozmaite techniki obronne zwane zatrutymi pigułkami, uniemożliwiające konkurentom przejęcie nad nimi kontroli. Jeśli jakaś spółka osiągnie 30-proc. pakiet głosów w innej korporacji, będzie musiała ogłosić wezwanie na pozostałe walory po najwyższym kursie z ostatniego roku.Nad dyrektywą dotyczącą przejęć europejskie instytucje pracują już od dziesięciu lat, ale decyzja parlamentu nie oznacza ich zakończenia. W tej kwestii wypowiedzą się jeszcze rządy poszczególnych krajów członkowskich oraz Komisja Europejska. Nie wiadomo, jakie są szanse na kompromis. Wprawdzie wszyscy uznają potrzebę wprowadzenia takiej dyrektywy, ale jednocześnie podkreśla się, że regulacje w kształcie zatwierdzonym przez parlament będą bardziej szkodliwe niż brak jakichkolwiek norm w tej dziedzinie.Komisja Europejska, organ wykonawczy unii, jest przeciwna zmianom wprowadzonym przez parlamentarzystów. Uważa ona, że dyrektywa dotycząca przejęć powinna chronić akcjonariuszy oraz gwarantować ich równe traktowanie. Frits Bolkestein, komisarz ds. rynku wewnętrznego UE, zapowiada wprawdzie podjęcie prób osiągnięcia kompromisu, ale porozumienie w obliczu fundamentalnych zmian dokonanych przez parlamentarzystów może okazać się niemożliwe do osiągnięcia.Większość zmian do tekstu wynegocjowanego przez przedstawicieli rządów wprowadzono z inicjatywy Klausa?Heinera Lehne, chadeckiego deputowanego z Niemiec. Uważa on, że europejskie korporacje powinny dysponować instrumentami umożliwiającymi im skuteczną obronę przed niepożądanymi partnerami ze Stanów Zjednoczonych.

W. Z., ?Financial Times?