To się musiało zacząć. Wcześniej czy później. Zaczęło się jednak zdecydowanie wcześniej niż później. Inwestorzy zagraniczni wracają na polski rynek. Wracają szybko i jest ich dużo. Teraz już wierzą, że im szybciej wrócą, tym więcej będą mogli zarobić.Kiedy prawdopodobieństwo redukcji stóp procentowych rośnie, a prawdopodobieństwo ich podwyżki spada prawie do zera ? restrykcyjne nastawienie w polityce monetarnej przechodzi do historii. Nawet jeśli nikt oficjalnie tego nie odtrąbi. A neutralność władzy monetarnej oznacza run na rynek wysoko oprocentowanych papierów skarbowych.Oczywiście, wciąż jeszcze nie jest rzeczą bez znaczenia, czy zmiana nastawienia w polityce monetarnej zostanie oficjalnie proklamowana. Bo to wywoła następną, pewnie większą, falę zainteresowania polskim rynkiem, tym razem również ze strony tych najbardziej ostrożnych inwestorów. Neutralne nastawienie nie jest, jak sądzą niektórzy, tożsame z gwarancją redukcji stóp. Ale ogłaszając je, władza monetarna oficjalnie przyznaje, że cena pieniądza będzie raczej spadać, niż rosnąć, a dysparytet stóp procentowych będzie raczej się zmniejszał, niż rósł. To czas żniw dla inwestorów. Dlatego oficjalna proklamacja odejścia od restrykcyjnego nastawienia w polityce pieniężnej ma takie szalone znaczenie.Nie wierzę, żeby do takiej proklamacji doszło na ostatnim w tym roku posiedzeniu RPP. Rada tak mocno zaangażowała się w krytyczną recenzję projektu przyszłorocznego budżetu, tak mocno podkreśliła konieczność oceny realnego stopnia restrykcyjności polityki fiskalnej, że teraz, w trakcie procedowania budżetu, przedwczesne ?jednostronne rozbrojenie? mogłoby być uznane wprost za kapitulację.Z drugiej jednak strony ? kto dzisiaj w Polsce i za granicą wierzy w ewentualność podwyżki stóp procentowych? Po ostatnich wypowiedziach niektórych członków Rady Polityki Pieniężnej, wspominających o pierwszym kwartale 2001 jako najbardziej prawdopodobnej dacie pierwszej redukcji stóp? Po felietonowych i analitycznych przestrogach profesora Gomułki przed zbyt wysokimi stopami? Po raporcie misji Międzynarodowego Funduszu Walutowego, akcentującym konieczność spadku stóp w ślad za inflacją bazową? Po rekomendacjach wielu analityków z sektora komercyjnego, rozpaczliwie prognozujących spadek stóp nominalnych przy utrzymaniu restrykcyjnego nastawienia w polityce monetarnej?Tym samym położenie rady stało się dość niewygodne. Trwać przy restrykcyjnym nastawieniu, w które nikt nie wierzy? Będą się śmiali. Zmienić nastawienie? Zacznie się gadanie, że rada zjada własny język, że sankcjonuje tylko postanowienia rynku. No i ta wzrastająca presja na aprecjację, przypadająca na czas między proklamowaniem zmiany nastawienia a redukcją stóp. A może w ogóle tym razem nie wspominać o nastawieniu? Trochę jednak byłoby dziwne pominąć tę najważniejszą w końcu kwestię. Pole manewru robi się naprawdę nieprzyjemnie wąskie.Jak z tego wybrnąć? Przebieg procesów cenowych wskazuje, że górny przedział przyszłorocznego celu inflacyjnego może być osiągnięty w marcu-kwietniu przyszłego roku. Do tego czasu kwartalne tempo wzrostu gospodarczego spadnie zapewne do 2?3%. Nic też jeszcze wtedy nie da się powiedzieć o realnym przebiegu polityki fiskalnej, trochę więcej tylko o samej ustawie budżetowej, a to dwie różne rzeczy.Kiedy więc wypada ten najwłaściwszy moment na oficjalne odejście od restrykcyjnej polityki monetarnej? Ciężkie ćwiczenie na inaugurację dla nowego przewodniczącego rady.
Janusz JANKOWIAK