Analityk, szczególnie techniczny, nie ma łatwego życia. Zwłaszcza gdy mówi rzeczy niepopularne. W tym fachu nie chodzi jednak o to, by przypodobać się ogółowi. Zresztą o to jest coraz trudniej. Podczas gdy pewna część tego ogółu liczy na wzrosty, to oczekiwania części drugiej są przeciwne. W takiej sytuacji analityk zawsze komuś się narazi. To, czy ma rację, nie zawsze jest najistotniejsze.
W ostatnim czasie panuje spora niepewność co do kierunku rozwoju sytuacji na naszej giełdzie. Można powiedzieć, że pewności na rynku kapitałowym nie ma nigdy. Ściślej rzecz biorąc, rzadko jest tak, iż trend jest bardzo wyraźny i z całą pewnością wiadomo, że mamy do czynienia ze zdecydowaną długoterminową tendencją wzrostową lub spadkową.Jest rzeczą dość powszechnie znaną, że jeśli ktoś ?jest zapakowany w akcje?, to jest przekonany, że rynek wzrośnie i ten pogląd będzie skłonny jak najszerzej propagować. Nie chodzi tu najczęściej tylko o prymitywną manipulację opinią ?publiczną?, lecz o psychologiczny mechanizm, skłaniający do obrony swych przekonań. Występuje on na rynku kapitałowym we wzmocnionej formie, gdyż postawiliśmy zgodnie ze swoim poglądem konkretne, często niemałe pieniądze. Dotyczy to nie tylko inwestorów ?w czystej postaci?, ale także analityków. Te dwie role: analityka i inwestora są zresztą z reguły trudne do rozdzielenia. Rodzi to dodatkowe problemy. Ten przydługi może wstęp miał na celu zobrazowanie tła, na jakim w ciągu ostatnich kilkunastu dni rozpętała się burza na internetowej liście dyskusyjnej PARKIETU wokół opinii dwóch analityków.Trochę się zdziwiłem, gdy cieszący się dużym autorytetem, wielokrotnie chwalony i ceniony za fachowość oraz trafność prognoz guru Parkietowej listy, występujący pod pseudonimem Jose Rodrigez, zaczął dość nagle prorokować wzrosty i zachęcać do zajmowania długich pozycji, w czasie gdy większość inwestorów zdawała się popadać w coraz bardziej pesymistyczny nastrój i wiele wskazywało, że indeksy rzeczywiście podążą na południe. Jeszcze większe było moje zdziwienie, gdy przeczytałem posty stanowiące reakcję na jego prognozy. Krytyka była równie miażdżąca, co mało merytoryczna. Niedawnego idola odsądzano od czci i wiary. Nieliczne głosy pocieszenia brzmiały mniej więcej tak: ?nie przejmuj się i rób dalej swoje, przecież każdy może się pomylić?. Gdy okazało się, że jednak się nie mylił i rynek zaczął rosnąć, część uczestników listy zamiast odszczekać to, co wcześniej napisała i przeprosić za epitety, którymi go niedawno obdarzyła, zaczęła zarzucać mu manipulację rynkiem. Cóż, przyznać się do błędów nie jest łatwo, a jeszcze trudniej przyznać, że uległo się emocjom zaburzającym obiektywną ocenę sytuacji. Emocje związane z zajmowaną na rynku pozycją ? to najgorsze, co może przytrafić się inwestorowi.Skoro tak wiele gromów spadło na głowę analityka przewidującego wzrosty, to można by się spodziewać, że ten, kto odważy się prognozować spadki, będzie wychwalany pod niebiosa. Rynek ?publicznej? opinii giełdowej jest jednak nieprzewidywalny. Jeszcze burza związana z prognozą Rodrigeza nie przebrzmiała, gdy w PARKIECIE ukazał się artykuł naszego analityka Tomasza Jóźwika pod tytułem ?To nie ta korekta?. Najogólniej rzecz biorąc określił w nim wzrosty indeksów mianem korekty trendu spadkowego, po której nastąpi jego kontynuacja. Podał też jasno określoną własną prognozę rozwoju sytuacji w najbliższym czasie, jak i tego, czego spodziewa się w całym roku.To, co zaczęło się dziać na liście dyskusyjnej, przyćmiło niedawną ?awanturę? z Rodrigezem. Epitety i treści zawarte w postach były tak żenujące, że nawet nie warto ich przytaczać. Większość z nich nie odnosiła się nawet słowem do meritum. Odzwierciedlały one więc tylko wielkie emocje drugiej grupy uczestników giełdowej gry.Skąd tak wielka nerwowość zarówno wśród byków, jak i niedźwiedzi? Naprawdę trudno mi to zrozumieć, ale w tej chwili emocji nie budzą jedynie komentarze, takie jak ten (autentyczny, choć wyrwany z kontekstu): ?możliwe są dwa scenariusze: dynamiczny wzrost WIG-u lub ostry zjazd w dół?. Dlaczego? Bo zadawala wszystkich.Zamiast strzelania do analityków, proponuję przestudiować cytat z Van Tharpa: ?Jeśli nie będziesz przypisywał zbyt wielkiego znaczenia prognozom i powściągniesz potrzebę posiadania racji i kontrolowania rynku, a zamiast tego skupisz się na zasadach zamykania pozycji i zarządzaniu ich wielkością, system powinien działać dobrze?.