Sen polskiego marszanda: młodzi ludzie, reprezentujący klasę średnią, z wyrobioną wrażliwością estetyczną, obeznani w globalnych trendach, masowo i regularnie uczestniczą w aukcjach, kupując dzieła młodych, ale uznanych już w światowych galeriach, artystów. Ceny dzieł sztuki kształtują się na poziomie dwóch, trzech miesięcznych pensji nabywców, duży obrót nakręca koniunkturę, a Polska zyskuje miano art-tygrysa Europy. I powrót do rzeczywistości: polski rynek sztuki wciąż ma znaczenie peryferyjne, na aukcjach pojawiają się ci sami ludzie, w cenie pozostaje malarstwo dawne, sztuka współczesna nie budzi dużego zainteresowania.
Piękny sen może jednak stać się rzeczywistością, pod warunkiem, że Polacy dadzą się urzec magii, jaka towarzyszy rynkowi sztuki na całym świecie.
Hossa co się zowie
Globalny rynek sztuki przeżywa największy boom w historii. Po recesji na początku lat 90. nastąpił jego gwałtowny rozwój na całym świecie. Rynek stał się bardzo chłonny, zapotrzebowanie na sztukę pojawiło się w krajach szybko rozwijających się, takich jak Chiny, Rosja czy Indie. Nawet w przypadku załamania koniunktury w Stanach Zjednoczonych i Europie, chętnych na zakup dzieł sztuki nie zabraknie. Największe domy aukcyjne świata, nowojorskie Christie?s i Sotheby?s, notują kolejne rekordy cenowe, a na rynku pojawiają się nowi artyści, zdobywający uznanie szerszej publiczności. Tylko sceptycy twierdzą, że to wszystko gra pozorów, a koniunktura jest sztucznie nakręcana przez irracjonalne zachowanie kupujących, ulegających stadnemu instynktowi i modzie. Ich poglądy można uznać za przesadnie pesymistyczne, faktem jednak jest, że sytuacja na rynku zmienia się szybko, czasem w sposób zupełnie nieprzewidywalny. Najbardziej popularny artysta może nagle zostać strącony z piedestału, a nieznany malarz ogłoszony zostać nowym guru młodego pokolenia - tylko dlatego, że ktoś coś komuś powiedział, zasugerował, namówił lub zniechęcił do zakupu. Ludzie robią fortuny, czasem wyrzucają pieniądze w błoto, słowem niełatwe, lecz ekscytujące jest życie zachodniego art inwestora.
Polska specyfika