inicjujące wzrosty w takiej atmosferze zdecydowanie łatwiej. Indeksy rosną
wtedy po przysłowiowej "ścianie strachu".
Taka prawidłowość obowiązywała na giełdzie od początku marca, gdy gwałtowna
przecena indeksu w Chinach (27 lutego) wywołała panikę na światowych
giełdach. Szokująca była dynamika spadku, a przerażające ... nastroje
inwestorów, o czym szerzej pisałem dokładniej choćby dwa tygodnie temu. Za
gwałtownym odreagowaniem stoi przede wszystkim właśnie ówczesny pesymizm.
Warto zauważyć, że szczególnie wyraźne pogorszenie nastrojów dotyczyło w
ostatnich tygodniach warszawskiego parkietu, co wyrażały zarówno ankiety 200
placówek bankowych (Pentor), jak i 150 prognoz koniunktury zbieranych przez
GPW (Wigometr). Dzięki temu GPW była najsilniejszym rynkiem wśród emerging
markets.
A co jeszcze ciekawsze, pomimo dynamicznego wzrostu WIG20 aż 364 pkt. od
dołka (intraday) ustanowionego w poprzednią środę, oraz nowych szczytów
hossy wszystkich pozostałych głównych indeksów (WIG, mWIG40, sWIG80), ten
pesymizm wciąż się utrzymuje. Na 23 marca wśród uczestników ostatniego
badania (Wigometr) jedynie 16 proc. oczekuje wzrostu, a aż 63 proc. spadku
wartości indeksu WIG20 na koniec najbliższego tygodnia. Wskaźnik Wigometr ma
więc wartość -47 pkt. co jest kosmetyczną poprawą w stosunku do wartości
sprzed dwóch tygodni. Wtedy odnotowano -50 pkt. i tak niski (lub niższy)
wynikowy wzrost bez
absolutnie żadnej korekty, a przed nim opór na szczytach hossy z 1 lutego.
Poziom ten był już raz testowany i odbicie do niego było jednym z elementów
dynamizujących "azjatycką" przecenę.
Czynnikiem ryzyka w tym tygodniu staje się także posiedzenie RPP. Od lutego
większość medialnych wypowiedzi członków RPP dotyczy konieczności podwyżek
stóp procentowych, a szczególną uwagę zwracają tutaj "umiarkowani"
członkowie Rady (Wojtyna i Sławiński). Obawy o presję inflacyjną podgrzewały
też zeszłotygodniowe publikacje - zarówno sprzedaż detaliczna (17,5 proc)
rosnąca najmocniej od czasu pamiętnego boomu "na cukier" przed wejściem do
UE, jak i rozczarowujące ceny produkcji przemysłowej (+3,6 proc.) przy wciąż
wysokiej dynamice produkcji. Większość ankietowanych ekonomistów przesunęło
termin podwyżki stóp najpóźniej na majowe posiedzenie RPP. Rynkowe otoczenie
wymusi też w końcu jastrzębią postawę większości Rady i "podwójna" moc głosu
prezesa nic tutaj nie zmieni. Im bliższy to będzie scenariusz, tym gorzej
dla rynku akcji, co w pierwszej kolejności pokaże kluczowy sektor bankowy.
Na koniec jeszcze słowo obrotach. Powszechnie wiadomo, że im wyższe obroty,
tym bardziej wiarygodna jest zmiana indeksów. Niezależnie od kierunku zmian.
Warto więc zauważyć, że czwartkowej luce hossy na WIG towarzyszyły obroty
najwyższe od 18 stycznia, a wtedy układ indeksu był niemal identyczny. Po
kilku sesjach mocnego wzrostu mieliśmy lukę hossy i ustanowienie nowych
rekordów. Indeks zakrył tą lukę hossy dopiero 28 lutego.
Jeszcze mocniejsze potwierdzenie siły byków wynikające z obrotów należy
odnotować na rynku amerykańskim. Na środowej sesji padł byczy techniczny
sygnał, który ponad 20 lat temu opisał Martin Zweig. Wartość obrotów akcjami
spółek, które zanotowały wzrost była ponad 9-krotnie większa niż wartość
obrotów akcjami spółek spadających. Tak duża przewaga popytu występująca
dwukrotnie (poprzednio 6 marca) w terminie 3 miesięcy w przeszłości
zapowiadała dobrą koniunkturę. W ciągu kolejnych 60 sesji od wystąpienia
takiego sygnału średnia roczna(!) zmiana S&P500 wynosi aż 22 proc. przy
średniej bez sygnału na poziomie jedynie 4,5 proc.
[email protected]