Zarząd producenta tkanin powlekanych jest przekonany, że dojdzie do planowanego przejęcia zagranicznego podmiotu z branży. Transakcja ma zostać jednak sfinalizowana z blisko dwumiesięcznym opóźnieniem. Zdaniem Jacka Rudnickiego, prezesa Sanwilu, przejęcie będzie możliwe w maju, a nie w marcu, jak wcześniej zakładał.

- Dotychczas nie pojawiły się żadne przeszkody w realizacji naszych planów inwestycyjnych - twierdzi prezes. Wskazuje, że opóźnienie wynika z poślizgu w przeprowadzeniu emisji akcji z prawem poboru. - Nie chcieliśmy podejmować działań związanych z kupnem zagranicznej firmy przed zatwierdzeniem prospektu emisyjnego przez KNF - tłumaczy Rudnicki. Obecnie na zlecenie giełdowej spółki prowadzone jest już kompleksowe badanie (due diligence) zagranicznej firmy. Sanwil nie zdradza jej nazwy.

Prezes Rudnicki informuje natomiast, że zaawansowane są także negocjacje dotyczące przejęcia drugiej firmy z Europy Zachodniej. W tym przypadku podpisania umowy spodziewa się do końca pierwszego półrocza. Zagraniczny podmiot, którego nazwy szef Sanwilu również nie ujawnia, produkuje materiały powlekane wykorzystywane przede wszystkim w branży motoryzacyjnej. W ofercie ma także tkaniny stosowane przez producentów mebli tapicerowanych. Przedsiębiorstwo jest nieznacznie większe od Sanwilu, zarówno pod względem obrotów, jak i wielkości zatrudnienia.

Prezes Rudnicki przyznaje, że pozyskane ze sprzedaży akcji pieniądze (56 mln zł) mogą nie wystarczyć na sfinansowanie obydwu planowanych akwizycji. Dlatego nie wyklucza zaciągnięcia kredytów. Wskazuje, że pieniądze pochodzące z oferty publicznej, które już wpłynęły do przemyskiego przedsiębiorstwa, są ulokowane teraz w bezpiecznych instrumentach finansowych.