Liczba zawartych transakcji kupna-sprzedaży domów na rynku wtórnym zwiększyła się w lutym o 2,9 proc. w stosunku do stycznia. Wyniosła 5,05 miliona, gdyby ją przeliczyć na kolejne 12 miesięcy. To zaskoczenie dla ekonomistów. Oczekiwali oni, że liczba transakcji spadnie po raz kolejny, tym razem do 4,85 miliona. W styczniu wynosiła 4,89 miliona i był to najsłabszy wynik od 1999 r., odkąd amerykańskie Narodowe Stowarzyszenie Pośredników Nieruchomości (NAR) gromadzi odpowiednie dane.
Pierwszy krok
- Sprzedaż prawdopodobnie nie osiągnęła jeszcze dna, ale tempo spadków w końcu straciło na sile. Odzyskanie stabilizacji na rynku jest pierwszym koniecznym krokiem, żeby ceny domów znów zaczęły rosnąć i żeby zwiększyła się aktywność w branży budowlanej - skomentował wczorajszy raport Stephen Stanley, ekonomista z firmy RBS Greenwich Capital.
A ceny domów w USA nadal pikują. W lutym średnio za dom trzeba było zapłacić już tylko 95,9 tys. USD, czyli o 8,2 proc. mniej niż w analogicznym miesiącu przed rokiem. Tak głębokiej przeceny nieruchomości nie oglądano w USA od 40 lat.
Na dodatek dalsze spadki cen są możliwe, ponieważ na nowych właścicieli wciąż czeka około 4 milionów nieruchomości. Odpowiada to 9,6 miesiąca sprzedaży przy utrzymaniu jej obecnego poziomu. Według fachowców, stabilizację cen zapewniłoby zmniejszenie tego wskaźnika do około 6 miesięcy. To nie wydarzy się raczej zbyt prędko, ponieważ na rynek wciąż trafiają nieruchomości odebrane Amerykanom niewywiązującym się ze spłat kredytów hipotecznych. Liczba podjętych procedur zmierzających do odebrania kredytowanych nieruchomości przez wierzycieli (tzw. foreclosures) wzrosła w lutym o 60 proc. Wciąż widać więc efekty udzielania w poprzednich latach kredytów hipotecznych zbyt lekką ręką i na zabójczych dla niektórych rodzin warunkach - zakładających duży wzrost odsetek po upływie okresu promocyjnego. Receptą na te kłopoty miały być obniżki stóp procentowych przez Rezerwę Federalną (główna stopa spadła od września już o ponad połowę, z 5,25 proc. do 2,25 proc.), jednak dotąd nie przyniosły one spodziewanej ulgi. Przez wzmożoną niechęć do ryzyka stopy rynkowe, mimo cięć stóp oficjalnych, wciąż są bowiem wysokie.