Cena za bank inwestycyjny Bear Stearns, który omal nie zbankrutował w wyniku kryzysu na rynku kredytowym, podskoczyła z 2 dolarów do 10 dolarów za jedną akcję.
Ofertę podniósł bank JP Morgan, który razem z nowojorskim oddziałem Fedu pomógł Bear Stearns w momencie utraty płynności, a potem wynegocjował z zarządem tego niedoszłego bankruta jego przejęcie za symboliczne 2 USD za akcję - 236 mln USD za całą firmę, zaledwie ułamek jej wartości sprzed kilku tygodni. Taka cena nie zadowalała jednak ani pracowników Bear Stearns, mających około jednej trzeciej udziałów swojej firmy, ani też jej największych akcjonariuszy, na czele z brytyjskim miliarderem Josephem Lewisem. JP Morgan spotkał się z nimi i po negocjach zaproponował wczoraj nowe warunki. Podnosząc cenę, odstraszył też rywali, którzy potencjalnie mogli zabiegać o zakup Bear Stearns.
JP Morgan uzgodnił, że 39,5 proc. akcji, w tym całość należących do pracowników, obejmie bezpośrednio od Bear Stearns. Potrzebuje więc akceptacji właścicieli tylko 10,5 proc. kapitału, żeby transakcja się powiodła.