Czy Stoczni Gdańsk grozi strajk? Takie głosy ze strony związkowców zakładu można było usłyszeć na ostatniej sejmowej komisji skarbu. - Napięcie narasta od początku roku, ale za wcześnie mówić o strajku. Liczymy, że do 15 kwietnia osiągniemy porozumienie z zarządem. Inaczej wejdziemy w spór zbiorowy - mówi Karol Guzikiewicz, wiceszef Solidarności. Związek zrzesza około 1,6 tys. spośród 2,6 tys. pracowników.
Dlaczego nastroje w stoczni przejętej w listopadzie przez ISD Polska, spółkę ukraińskiego Donbasu, są tak złe? Chodzi głównie o pakiet socjalny. Na początku marca zarząd podpisał ze związkowcami założenia do umowy socjalnej. Pracownicy produkcyjni mieli zostać objęci jednolitą stawką w wysokości 21 zł za godzinę, co miało wyrównać dysproporcje w zarobkach. - Wbrew zapisom, zarząd interpretuje to jako średnią stawkę, więc pensje wciąż będą zróżnicowane. Powiadomimy Państwową Inspekcję Pracy o złamaniu porozumienia - mówi Guzikiewicz.
15 kwietnia mają zapaść decyzje w kwestii płac dla pracowników nieprodukcyjnych (około 30 proc. załogi). - Skoro zarząd nie wywiązuje się z pierwszej części umowy, można sobie wyobrazić, jak trudno będzie rozmawiać o pozostałych kwestiach. Błędem było to, że pakiet socjalny nie został podpisany z chwilą objęcia akcji przez ISD Polska - mówi Waldemar Wilanowski, szef ZZ Pracowników Stoczni Gdańsk. Nawet jeśli w kwietniu stronom uda się dojść do porozumienia, umowa socjalna będzie obowiązywała tylko rok. Docelowa będzie negocjowana pod koniec 2008 r.
Załoga obawia się też, że w związku z nierozwiązaną sprawą zwrotu pomocy publicznej przez stocznię, ISD Polska zdecyduje się na ograniczenie produkcji statków i skupi się na wytwarzaniu konstrukcji stalowych.