Mniejszościowi akcjonariusze są niezadowoleni z proponowanej przez zarząd ING Banku Śląskiego zmiany polityki dywidendowej i domagają się wypłaty z zysku - poinformowała "Rzeczpospolita". Jest jednak mało prawdopodobne, żeby zarząd zmienił rekomendację, która mówi o zatrzymaniu całego zeszłorocznego zarobku (610 mln zł) w spółce.

- Za takim posunięciem przemawiają mocne argumenty: wprowadzenie Nowej Umowy Kapitałowej oraz potrzeba inwestowania w rozwój- powiedział Piotr Utrata, rzecznik prasowy ING BSK.

Mniejszościowi udziałowcy zwracają władzom banku uwagę na bardzo wysoki poziom kosztów (wskaźnik kosztów do dochodów wyniósł 67 proc. i był o zaledwie 0,7 pkt proc. niższy niż w 2006 r.; dla porównania - identyczny wskaźnik w BZ WBK to 55,1 proc., a w BRE Banku - 54,6 proc.). Mają również wątpliwości co do tego, czy 55,6 mln zł, które ING Bank Śląski przekazał holenderskiemu ING z tytułu "usług doradczych", nie stanowi transferu zysków. Nie wykluczają wniosku o powołanie rewidenta ds. szczególnych.

O ile jednak podczas najbliższego WZA kwestie mogą być dyskutowane, mniejszościowi akcjonariusze nie mogą wprowadzić ich do porządku obrad i zaproponować odpowiednich projektów uchwał. Nawet jeśli zgromadziliby konieczne do tego co najmniej 10 proc. kapitału zakładowego (Commercial Union PTE posiada niecałe 5,4 proc. akcji), to termin na przedstawienie odpowiedniego wniosku na piśmie minął już kilka dni temu. WZA ma się zebrać 24 kwietnia, a wniosek powinien wpłynąć co najmniej miesiąc wcześniej. Tymczasem Dom Inwestycyjny BRE Banku w raporcie upublicznionym wczoraj obniżył rekomendację dla ING BSK z "kupuj" do "akumuluj" i cenę docelową z 668,4 zł do 562,5 zł za akcję.

Reuters