Inwestorzy są dalecy od optymizmu, jeśli chodzi o perspektywy stojące przed sektorem finansowym w USA, który jest źródłem zamieszania na całym rynku akcji. Do wniosku takiego można dojść, patrząc na wykres indeksu S&P 500 Financials. Trudno dopatrzyć się na nim jakichkolwiek sygnałów odwrócenia, lub choćby złagodzenia trendu spadkowego. Indeks nadal znajduje się w ostro nachylonym kanale spadkowym, który sprowadził go w dół o ponad jedną trzecią w stosunku do ubiegłorocznego szczytu.

Nie wnikając w szczegóły, można założyć, że trend spadkowy jest w pełni uzasadniony gigantycznymi stratami, jakie amerykańskie banki ponoszą na feralnych instrumentach hipotecznych. Bliższe przyjrzenie się sytuacji każe się jednak zastanowić, czy pesymizm inwestorów, który ma źródło w słusznych jak najbardziej obawach, nie zaczyna się stawać nadmierny. Dobrym przykładem jest jeden z amerykańskich potentatów na rynku bankowym Wells Fargo (WF). Ten "faworyt" Warrena Buffetta (imperium tego słynnego inwestora ma 8,8 proc. akcji WF) ma niewiele wspólnego z kredytami subprime, ale mimo to jego notowania poszły w dół w ślad za całym sektorem.

Z danych Bloomberga wynika, że wskaźnik C/Z dla banku wynosi 11,9, a C/WK - 2. Aby odpowiedzieć na pytanie, czy to dużo, porównaliśmy obecną cenę ze średnimi poziomami wskaźników od początku 2000 r. Mediana C/Z w tym okresie to 14,9, a mediana C/WK to 2,7. Obecnie akcje WF kosztują 29,2 USD. Gdyby były notowane z takim samym C/Z co średnio w przeszłości, to powinny kosztować 36,7 USD, zaś w przypadku C/WK cena powinna wynosić 38,9 USD. Gdyby kierować się takim prostym kryterium, to należałoby stwierdzić, że akcje WF są o 20-25 proc. niedowartościowane. Można przypuszczać, że nawet akcje gigantów, którzy doznali realnego uszczerbku w wyniku kryzysu subprime, są przez rynek w jakimś stopniu niedoszacowane.

Parkiet