Dzień zaczęliśmy w świetnych nastrojach. Kontrakty ruszyły ponad 1 proc. nad zamknięciem z wtorku. Indeks także rozpoczął sesję od zwyżki, choć mniejszej, bo już w czasie pierwszych 30 minut uaktywniła się podaż. Dobre nastroje były skutkiem mocnego wzrostu cen w Stanach oraz później w Japonii. Na temat przyczyn tych wzrostów można dyskutować, ale ich obecność jest faktem. Nasz rynek nie mógł tego zignorować. Tym bardziej że cała Europa na nie reagowała. Zaczęliśmy więc wysoko i to nie było trudne do przewidzenia. Trudność wiązała się z niepewnością co do faktycznej kondycji popytu. Do poniedziałku popyt osiągał przewagę, bo kończył się kwartał, a podaż była bierna. Teraz mamy już nowy kwartał, a niewiadomą pozostała faktyczna siła podaży, gdy się ona w końcu pojawi. Wzrost cen na początku sesji miał duże znaczenie, gdyż wprowadzał rynek w zakres wartości znanych z konsolidacji z drugiej połowy lutego. Górną częścią tej konsolidacji są okolice walentynkowego szczytu. To ten sam szczyt, który jest obecnie poziomem wybicia potencjalnej formacji podwójnego dna. Nie wszyscy są zdania, że do wykreślenia tej formacji dojdzie. Można było podejrzewać, że im bliżej tego szczytu będzie rynek, tym aktywniejsza będzie strona podaży. Okazało się, że niedźwiedzie uaktywniły się już wczoraj, nie dając posiadaczom długich pozycji okazji do pełnej radości z mocnego wzrostu za oceanem. Po dobrym początku notowań ceny zjechały na wtorkowe zamknięcie i w tych okolicach się skonsolidowały. Po jakimś czasie popytu ponownie zaatakował. Wyznaczono nawet nowe maksima sesji, ale i tym razem nie udało się bykom utrzymać tak wysokich poziomów. Około 15.00 ceny spadły w okolice minimów, by po krótkiej chwili zejść niżej i wyznaczyć nowe. Już pod poziomem wtorkowego zamknięcia. Cały optymizm z początku sesji zniknął. Końcówka sesji to wyprzedaż papierów. Warto zauważyć, że wczoraj w trakcie notowań dopisywała aktywność. Oczywiście do rekordów nam sporo brakowało. Niemniej spadek cen po dobrym początku jest potwierdzeniem, że popyt będzie musiał być znacznie mocniejszy, by doprowadzić do wybicia. Podaż nie próżnuje.

Ta słabsza postawa popytu miała miejsce w sytuacji, gdy pojawiły się pocieszające dane dotyczące amerykańskiego rynku pracy.

Wymowa raportu ADP była lepsza od prognoz. Tym razem to nie wystarczyło.

Parkiet