Amerykańskich koncern Boeing poinformował wczoraj o problemach z terminową produkcją nowego modelu samolotu dalekiego zasięgu Dreamliner 787. - Analizujemy sytuację i będziemy rozmawiali z producentem o możliwych rozwiązaniach - to jedyny komentarz, jakiego w tej sprawie udzielił rzecznik LOT-u Wojciech Kądziołka. Państwowy przewoźnik zamówił osiem maszyn tego typu. Zawarł też opcję na kolejne osiem. Cztery samoloty miały być dostarczone do końca 2008 r., jeden w 2009 r. i trzy kolejne w 2010 r. Za każdy miał zapłacić po 150 mln dolarów.
To nie pierwszy raz, kiedy amerykański koncern zmienił termin dostawy Dreamlinerów. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy data ta była przekładana trzykrotnie. Wczorajsza informacja mówi o przeprowadzeniu pierwszych lotów w czwartym kwartale tego roku i rozpoczęciu dostaw na początku 2009 r. Jednak w przyszłym roku Boeing przekaże liniom lotniczym na całym świecie tylko 25 maszyn, co kontrastuje z zebranymi do tej pory zamówieniami na 893 samoloty. Ich sprzedaż miała przynieść firmie 154 miliardy dolarów przychodów.
Pierwsze informacje o przesunięciu terminu dostawy samolotów, które pojawiły się w październiku 2007 r., zmusiły LOT do opracowania planu awaryjnego. W styczniu spółka poinformowała o przedłużeniu umowy leasingowej na dotychczas używane siedem boeingów 767. Było to konieczne, bowiem ten model jest jedynym samolotem dalekiego zasięgu na wyposażeniu polskich linii lotniczych.
Przedstawiciele LOT-u nie ujawnili wysokości odszkodowań, które spółka otrzyma w związku z opóźnieniami. Już w styczniu zapewniali jednak, że zabezpieczenia zawarte w umowach na Dreamlinery są wystarczające.
Bloomberg