Amerykański deficyt handlowy nie spada, tak jak powinien w wyniku słabego dolara i załamania tamtejszej gospodarki. W lutym osiągnął rozmiary 62,3 mld USD, rosnąc o 5,7 proc. w porównaniu ze styczniem.

Doszło aż do 3,1-proc. zwyżki w imporcie, największej od roku. Wartość importu wyniosła 213,7 mld USD, co jest nowym rekordem. Amerykanie znacznie zwiększyli m.in. zakupy składanych za granicą samochodów, maszyn przemysłowych oraz farmaceutyków. Co ciekawe, tym razem na zwyżkę nie wpłynęły "tradycyjne" czynniki - nie zwiększył się ani import z Chin, ani też import ropy.

Eksport też wzrósł, ale mniej, o 2 proc., do 151,4 mld USD. Tymczasem niedawno szef Fedu Ben Bernanke wskazywał, że to właśnie eksport powinien dawać w najbliższym czasie wsparcie słabej gospodarce. Dzięki taniemu dolarowi, towary z USA stały się atrakcyjniejsze na zagranicznych rynkach.

Z importem jest odwrotnie - stał się dla Amerykanów dużo droższy. Dlatego ekonomiści, którzy spodziewali się w lutym spadku deficytu do 57,5 mld USD, sądzą, że lutowy wyskok był jednorazowy.