- Obecna sytuacja w spółce, związana ze spłacaniem kredytów zaciągniętych na kupno Możejek wskazuje, że będziemy rekomendować niewypłacanie dywidendy z zysku za 2007 rok - powiedział wczoraj Wojciech Heydel, który od marca pełni obowiązki prezesa płockiego koncernu. Również w zeszłym roku oraz przed dwoma laty - z bardzo podobnych przyczyn - Orlen nie podzielił się zyskiem ze swoimi akcjonariuszami.

Zdaniem analityków rynek nie był zaskoczony tą informacją. Świadczyć może o tym wczorajszy kurs spółki, który spadł na zamknięciu zaledwie o 0,07 proc. (do 42,39 zł). Według Kamila Kliszcza z DI BRE Banku, akcjonariusze, w tym największy, którym jest Skarb Państwa (razem z Naftą Polską ma 27,5 proc. akcji Orlenu) zaakceptują propozycję zarządu. Podobne zdanie ma Ludomir Zalewski z DM PKO BP.

Rynek powściągliwie przyjął również wstępną informację nt. wyników finansowych, jakie w I kwartale wypracowała spółka (mają być ogłoszone 15 maja). Specjalistów niepokoi niska marża oraz to, że litewska rafineria Możejki wciąż pogarsza rezultaty grupy (według zapewnień zarządu miała już być rentowna). Kliszcz podkreśla także wpływ czynników, które podwyższą wyniki Orlenu: przeszacowanie wartości zapasów, które szacuje na około 230 mln zł oraz przychody finansowe (wynikające z różnic kursowych), które powinny, jego zdaniem, podnieść wynik netto o około 270 mln zł. R

Reuters