Zamieszanie na rynkach finansowych sprzyjało amerykańskiej CME Group, największej na świecie giełdzie instrumentów pochodnych. Wolumen transakcji sięgnął w I kwartale 13,7 miliona kontraktów dziennie, rosnąc o 32 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem. Giełda odczuła to też w swojej kasie - jej zysk skoczył o ponad połowę, do 291 mln USD.
Analitycy liczyli jednak, że CME Group zarobi jeszcze więcej. Dlatego akcje grupy taniały na początku sesji o 4,5 proc.
CME Group działa w obecnej formie od niedawna, po tym jak w zeszłym roku Chicago Mercantile Exchange przejęła swoją największą konkurentkę - Chicago Board of Trade. Na tym jednak nie koniec. CME ma teraz na celowniku nowojorską giełdę Nymex, gdzie handluje się m.in. kontraktami na ropę.
W ostatnim kwartale wolumen transakcji na chicagowskiej giełdzie był rekordowy (większy o 32 proc. od sumy obrotów na CME i CBOT w zeszłym roku), bo wzrost niepewności w gospodarce i na rynkach kredytowych sprzyjał większemu wykorzystaniu inwestycji w futures do zabezpieczania pozycji. Część graczy wykorzystywała zaś sytuację jako okazję do spekulacji co do poziomu stóp procentowych czy kursów walut.