Specjalne Strefy Ekonomiczne mogą zwiększyć swoją powierzchnię z 12 do 20 tys. ha. Nowelę ustawy podnoszącą limit powierzchni SSE przyjął w piątek Sejm.
O powiększenie stref wnioskował resort gospodarki, który twierdzi, że inwestorom brakowało już terenów. Swoje inwestycje chętnie lokują w strefach, bo dostają tam preferencyjne warunki. Teren jest zwykle dobrze uzbrojony. Po za tym firmy mogą liczyć na zwolnienia z podatków lokalnych i pomoc w załatwianiu wszystkich formalności. To właśnie z powodu zwolnień podatkowych strefy wzrosną o 8 tys. ha, a nie więcej. - Resort finansów przedstawiał wyliczenia, zgodnie z którymi zwiększenie powierzchni stref o więcej niż 8 tys. ha będzie szkodliwe dla budżetu - mówi "Parkietowi" Grzegorz Mackiewicz, prezes Suwalskiej SSE. Przypomina, że równie ważna jak rozszerzenie stref jest szansa na dłuższe funkcjonowanie. Obecnie każdy z preferencyjnych obszarów ma określony horyzont czasowy na stosowanie ulg. Dzięki noweli SSE będą mogły występować o jego wydłużenie.
- Brakuje nam za to wprowadzenia preferencji dla stref działających w Polsce Wschodniej. Mamy o wiele trudniejsze warunki, choćby infrastrukturalne, od innych stref, więc by z nimi konkurować, potrzebujemy preferencyjnych warunków - dodaje Mackiewicz.
Teraz stref jest czternaście. Utworzono w nich ponad 140 tys. miejsc pracy i zainwestowano około 46 mld zł. - Powiększenie obszaru pozwoli na utworzenie kolejnych 70 tys. miejsc pracy - podkreśla posłanka Mirosława Nykiel (PO).
W ostatnich latach rola stref uległa zmianom. Kiedyś SSE i ich oddziały lokowano głównie na terenach o dużym bezrobociu lub tych, gdzie planowano likwidację dużego zakładu pracy. Obecnie służą głównie pozyskaniu atrakcyjnych inwestorów. - Teraz problemem jest brak rąk do pracy - przyznaje Małgorzata Krzysztoszek z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan".