Energetyka - wyzwanie inwestycyjne dla świata

Aktualizacja: 27.02.2017 16:52 Publikacja: 26.04.2008 19:51

Pierwotną przyczyną wzrostu cen surowców był coraz większy popyt gospodarek, które pod koniec lat 90. zeszłego stulecia weszły na drogę szybkiego wzrostu. Do europejskich państw świeżo wyzwolonych spod jarzma komunizmu doszły najpierw Rosja, a nieco później dwa ludnościowe giganty - Chiny i Indie. O ile Rosja jest surowcowo, a zwłaszcza energetycznie, samowystarczalna, o tyle Chiny i Indie importują olbrzymie ilości ropy naftowej, węgla i rud metali.

Spada wydobycie ropy w Rosji

Coraz większe zużycie paliw i energii w Rosji też ma wpływ na sytuację na światowym rynku. Tym razem od strony mniejszej podaży, co też oczywiście powoduje wzrost cen. W I kwartale tego roku w Rosji po raz pierwszy od 10 lat spadła produkcja ropy naftowej. Spadek był wprawdzie niewielki, 1 proc. w porównaniu z 2007 r., ale jego przyczyn nie da się ani łatwo, ani szybko usunąć.

Leonid Fedun, wiceprezes Łukoilu, największej niezależnej spółki naftowej w Rosji, w niedawnym wywiadzie dla "Financial Times" stwierdził, że za jego życia nie uda się już osiągnąć zeszłorocznego poziomu wydobycia ropy naftowej w Rosji, które wyniosło 9,87 mln baryłek dziennie. W I kwartale br. nie udało się przekroczyć 9,76 mln baryłek dziennie. Zdaniem Feduna, przez najbliższe 20 lat rosyjska produkcja może sięgać 8,5-9 mln baryłek dziennie, i to pod warunkiem, że tamtejsze firmy będą inwestowały miliardy dolarów w uruchomienie wydobycia z nowych złóż we wschodniej Syberii, w rejonie Morza Kaspijskiego i pod dnem mórz arktycznych. Tylko wtedy uda się zrekompensować stopniowo zmniejszające się wydobycie w zachodniej Syberii, która teraz jest głównym źródłem rosyjskiego eksportu, ale okres intensywnego wzrostu produkcji ma już za sobą. Fedun porównał sytuację w tym regionie z Morzem Północnym i Meksykiem, gdzie wydobycie ropy szybko spada.

Zyskom z surowców

nic nie dorówna

Wśród przyczyn obecnych rekordów na rynkach surowcowych, też po stronie popytu, jest rosnące zaangażowanie kapitału spekulacyjnego. Ropa naftowa w ciągu roku zdrożała prawie o 80 proc., ceny metali przemysłowych od początku roku wzrosły po 30 proc., a cena złota jest pięć razy wyższa niż w 2002 r. Tak gigantycznych zwrotów nie oferuje inwestorom żadna giełda akcji, a zwłaszcza lokaty w bezpieczne papiery dłużne.

Od zeszłego roku do szybko drożejących surowców przemysłowych i energetycznych dołączyły artykuły pochodzenia rolniczego. I w tym przypadku zdecydował o tym przede wszystkim gwałtowny wzrost popytu, zwłaszcza w Chinach i w Indiach, gdzie szybko bogacący się miliard ludzi po prostu zaczął więcej i lepiej jeść. Pszenica i kukurydza gwałtownie drożeją także w wyniku mniejszej podaży tych zbóż, do czego przyczyniło się zmniejszenie obszaru ich upraw, bo więcej pól obsiano roślinami, z których produkuje się biopaliwa, na które popyt rośnie w miarę wzrostu cen benzyny.

Przestarzała

i niedoinwestowana

energetyka

Inną strukturalną przyczyną ograniczania podaży surowców są coraz większe kłopoty energetyki. Branża ta od lat przeżywa trudne chwile. Niemal każdego lata, kiedy w każdym domu włączane są wszystkie klimatyzatory, dochodzi do gigantycznych awarii w Stanach Zjednoczonych. Takiego przeciążenia nie wytrzymują linie przesyłowe. Przede wszystkim dlatego, że elektryczność jest wynalazkiem stosunkowo starym i stare są w większości wszystkie urządzenia służące do jej produkcji i dystrybucji. Oczywiście, szczególnie dotyczy to krajów od dawna rozwiniętych i w dodatku niezniszczonych działaniami wojennymi, a więc właśnie Stanów Zjednoczonych. Zaniedbania i niedoinwestowanie energetyki jest też odczuwalne w innych krajach, w tym w Polsce, o czym całkiem niedawno boleśnie przekonali się mieszkańcy Szczecina i okolic. Awarie takie są jednak zazwyczaj krótkotrwałe, a spowodowane przez nie szkody stosunkowo łatwe do usunięcia.O wiele gorzej sytuacja wygląda tam, gdzie przerwy w dostawach prądu elektrycznego powtarzają się regularnie, a braki mocy wytwórczych mają charakter trwały. Początek tego roku przyniósł kilka informacji tego rodzaju z różnych rejonów świata. Najpierw w Republice Południowej Afryki produkcja przemysłu wydobywczego w styczniu spadła o 10,7 proc. w porównaniu z takim samym okresem zeszłego roku. Najbardziej ucierpiała produkcja złota, którego wydobyto o 16,5 proc. mniej niż przed rokiem. Kryzys energetyczny zmuszał do zamykania kopalni. W rezultacie już w styczniu zwiększył się deficyt handlowy RPA do 10,2 mld randów, a w lutym cena złota przebiła rekord z 1980 r. i miesiąc później barierę tysiąca dolarów za uncję.

Zima zaatakowała Chiny

Niezwykle niefortunnie spadek eksportu południowoafrykańskiego węgla zbiegł się z gwałtownym atakiem największych od półwiecza śnieżyc w Chinach. Sparaliżowały one transport kolejowy w wielu rejonach, a Chiny 80 proc. energii elektrycznej produkują z węgla. Braki prądu wystąpiły w 17 z 33 prowincji. 27 stycznia premier Wen Jiabao na nadzwyczajnej telekonferencji ponaglał do przywrócenia dostaw odpowiedzialnych ministrów, a zwłaszcza przedstawicieli władz lokalnych. Zobowiązano ich do poprawienia planów dostaw energii, tak by była ona nieprzerwanie dostępna dla wszystkich użytkowników i by uwzględniono w nich rezerwy produkcyjne i przesyłowe możliwe do uruchomienia na wypadek awarii.

O strukturalnych brakach prądu elektrycznego coraz częściej informują też źródła indyjskie. Na przykład, w stanie Uttar Pradesh coraz częściej dochodzi do trwających dwa dni przerw w dostawach. Łączny popyt gospodarki i gospodarstw domowych tego stanu określany jest na 15 tys. megawatów, podczas gdy moce produkcyjne to niecałe 10 tys. MW.

Chile uprzedza o spadku

produkcji miedzi

Na początku kwietnia Chile uprzedziło, że braki energii elektrycznej mogą doprowadzić do zmniejszenia wydobycia miedzi w tym kraju porównywalnego ze spadkiem wydobycia złota i platyny w RPA. Prądu zaczyna brakować z dwóch przyczyn - Chile otrzymuje mniej gazu ziemnego z Argentyny, która ogranicza dostawy z powodu wyczerpywania się złóż, a jednocześnie długotrwała susza zmniejszyła możliwości produkcyjne elektrowni wodnych. W północnych rejonach Chile zamiast gazu używa się już oleju opałowego, ale nie- przystosowane do tego generatory coraz częściej psują się i władze przewidują konieczność racjonowania elektryczności dla kopalni należących do Codelco, Anglo American Plc i Antofagasta. Chile jest największym na świecie producentem miedzi. Jej cena w ciągu minionych pięciu lat wzrosła pięciokrotnie. Olbrzymi popyt chińskiej gospodarki, która od dwóch lat zużywa najwięcej miedzi na świecie, spowodował niemal zupełne opróżnienie magazynów, bo bieżąca produkcja nie wystarczała. Jeśli popyt utrzyma się, to przy zakłóceniach dostaw cena miedzi może jeszcze w tym roku przekroczyć barierę 10 tysięcy dolarów za tonę.

Doskonałą ilustracją kłopotów branży surowcowej wynikających z niedoinwestowania energetyki jest najnowszy raport Rio Tinto, trzeciej pod względem wielkości firmy wydobywczej na świecie, zarejestrowanej w Australii, ale działającej w wielu innych krajach. Przy obecnych cenach surowców robi ona oczywiście wszystko, by sprzedać ich jak najwięcej. Tymczasem okazało się, że w I kwartale musiała zmniejszyć wydobycie węgla koksującego niezbędnego do produkcji stali, a także miedzi, diamentów, ołowiu i cynku. Produkcja węgla spadła w tej spółce aż o 27 proc., a rudy miedzi o 6 proc. Wśród przyczyn wymieniono niesprzyjające warunki pogodowe, wyczerpywanie się złóż, rosnące koszty, ale głównie częstsze przerwy w dostawach energii elektrycznej.

Potrzeba 16 bilionów dolarów

Jeśli do tych braków energii zgłaszanych przez jej odbiorców dodać fakt, że jedna czwarta ludzkości wciąż nie ma dostępu do elektryczności, to świat stoi przed gigantycznym wyzwaniem inwestycyjnym. Międzynarodowa Agencja Energii (IEA) w najnowszym raporcie przewiduje, że w latach 2001-2030 łączne nakłady na infrastrukturę elektroenergetyczną powinny wynieść 16 bilionów dolarów, a więc 550 mld USD rocznie.

Przy czym w obecnej dekadzie może wystarczyć około 450 mld USD rocznie, ale w latach 2021-2030 świat powinien wydawać już na te cele ponad 630 mld USD, i to przy kursie dolara w stosunku do sześciu najważniejszych walut z połowy zeszłego roku. Dla porównania, nakłady inwestycyjne w tej dziedzinie w 2000 r. wyniosły w skali globalnej około 410 mld USD.

Tak olbrzymie pieniądze będą potrzebne na zastąpienie obecnych urządzeń prądotwórczych i przesyłowych i ciągłą ich rozbudowę w celu zaspokojenia rosnących potrzeb i wreszcie zastąpienie tych urządzeń, które staną się przestarzałe w okresie objętym tym raportem. Na przykład, do wymiany będą w najbliższych latach niemal wszystkie elektrownie nuklearne w Wielkiej Brytanii, bo dobiega końca okres ich bezawaryjnej pracy. Takie prognozy inwestycyjne opracowano przy założeniu, że światowy popyt na energię elektryczną w latach 2000-2030 podwoi się i rocznie będzie wzrastał o 2,4 proc. Popyt ten będzie rósł szybciej niż w przypadku wszystkich innych nośników energii i w rezultacie udział energii elektrycznej w ogólnym zużyciu energii zwiększy się z 18 proc. w 2000 r. do 22 proc. w 2030 r. Najszybciej popyt na energię elektryczną będzie rósł w krajach rozwijających się - o ponad 4 proc. rocznie i w 2030 r. będzie trzykrotnie większy niż obecnie. W rezultacie udział tych krajów w globalnym popycie na elektryczność wzrośnie z 27 proc. w 2000 r. do 43 proc. w 2030 r.

O ile kwoty potrzebne na nakłady inwestycyjne w tej dziedzinie wydają się olbrzymie w ujęciu bezwzględnym, to w stosunku do rozmiarów światowej gospodarki okazują się stosunkowo skromne. Będą bowiem stanowić zaledwie około 1 proc. globalnego produktu krajowego brutto w ciągu tych 30 lat będących przedmiotem analizy. Co więcej, z upływem lat udział ten będzie spadał z 1,1 proc. PKB w bieżącej dekadzie do 0,9 proc. w latach 2021-2030. Przy czym obciążenie to nie będzie równo rozłożone na całym świecie. Kraje wchodzące do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) będą musiały na rozwój i modernizację energetyki przeznaczać zaledwie 0,5 proc. swojego PKB, a na przykład Rosja - aż 5 proc.

Alicia Cerrafco

Analityk sektora energetycznego w Standard & Poorss w Londynie

Europa powinna być bezpieczna

Problem zakłóceń w produkcji elektryczności spowodowanych brakami surowców dotyczy biedniejszej części świata. W Europie wielcy producenci prądu są zasadniczo bezpieczni.

Najważniejszym surowcem wykorzystywanym na naszym kontynencie do wytwarzania energii elektrycznej jest gaz ziemny, którego na świecie generalnie nie brakuje. W momencie gdy jego ceny staną się zbyt wysokie, wciąż można "przerzucić się" na inne źródła. Europejskie koncerny już teraz starają się dywersyfikować rodzaje dostaw. W ich portfelach znajdują się różne surowce. Jeśli zatem zadbają o modernizację sieci przesyłowych, nie mają powodów do niepokoju.

Przed sporym wyzwaniem w razie dalszego wzrostu cen surowców i kłopotów z ich wydobyciem stoją kraje biedniejsze. Chiny na przykład opierają swoją energetykę na węglu i technologii nuklearnej, a z tymi zasobami miały kłopoty już niejednokrotnie.

Charles Kernot

Analityk sektora górniczego w banku inwestycyjnym Seymour Pierce Group w Londynie

Spodziewajcie się droższego prądu

Elektryczność to klucz do funkcjonowania gospodarek i społeczeństw. Bez niej problemy mają nie tylko duży przemysł, ale też szpitale, służby publiczne i po prostu obywatele. Tymczasem wraz z prawdopodobnym dalszym wzrostem cen surowców podnosić się będą koszty produkcji elektryczności, co oznacza kolejne napięcia.

To zagadnienie o charakterze globalnym. Jest trochę krajów, takich jak Francja, silnie uzależnionych od energetyki nuklearneIch wrażliwość na rosnące ceny węgla i gazu jest niska. Jednak te państwa, które polegają na owych najbardziej popularnych źródłach energii, mogą spodziewać się wciąż drożejącej elektryczności. Tak może stać się i w Polsce.

Kraje przechodzące szybkie uprzemysłowienie muszą mnóstwo inwestować, by sprostać popytowi na energię elektryczną. Tak robią Chiny, które stawiają bodaj jedną elektrownię na tydzień. Natomiast ani jedna nie powstanie w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat w RPA.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy