Co dziesiąty pracownik pracuje na czarno - wynika z ogłoszonych wczoraj badań wykonanych dla resortu pracy za pieniądze UE. Dla aż 91,6 proc. z nich praca nierejestrowana jest głównym zajęciem.
Autorzy badań (m. in. z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych) przygotowali dla rządu rekomendacje, jak walczyć z tym zjawiskiem. Ich zdaniem, trzeba zacząć od wprowadzenia zachęt podatkowych, uelastycznienia prawa pracy i indywidualnej pomocy pracownikom w przechodzeniu do legalnej pracy. Proponują, by rząd zaczął od wprowadzenia kwoty wolnej od składek na ubezpieczenie społeczne (z wyjątkiem składki emerytalnej) w wysokości ponad 5 tys. złotych rocznie. Zachętą dla pracodawców mogłoby być skrócenie do 7 dni okresu, w którym z firmowych pieniędzy muszą płacić za czas zwolnienia chorobowego. Z kolei legalizacji pracy niań czy pomocy domowych miałaby służyć m.in. możliwość odliczania przez osoby prywatne kosztów ich zatrudnienia.
Prowadzącym firmy trzeba dostosować wymiar minimalnej podstawy składek ubezpieczenia do osiąganych przez nie dochodów (a nie jak teraz przeciętnego wynagrodzenia w całej gospodarce). Badacze zwrócili też uwagę, że część osób pracujących w szarej strefie unika płacenia tych składek, udając rolników i ubezpieczając się w KRUS.
Co na to pracodawcy? - Od dawna postulujemy zmniejszenie pozapłacowych kosztów pracy i podatków od firm. Uzyskane z ten sposób oszczędności przeznaczą na inwestycje, w tym w legalne zatrudnienie - mówi "Parkietowi" Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan". Z prowadzonych przez PKPP badań wynika, że szara strefa jest jeszcze większa niż wskazuje resort pracy. Według małych i średnich firm, w szarej strefie pracuje 19 proc. zatrudnionych, a spora część przedsiębiorców oskarża korzystających z pracy na czarno o spadek przychodów.
Wyniku obydwu badań w zestawieniu z wysokością stopy bezrobocia, która wynosi obecnie nieco ponad 11 procent, pokazują, że problemu braku pracy w Polsce praktycznie nie ma.