Sytuacja warszawskiego parkietu coraz bardziej martwi. Odbicie sWIG80 od styczniowego dołka wypada na razie blado. Po pięciu sesjach od ustanowienia dołka z 22 kwietnia udało się odrobić straty jedynie z jednych zniżkowych notowań. Równocześnie wykres indeksu WIG z ostatnich trzech miesięcy coraz bardziej przypomina formację trójkąta. Przyjmuje się, że dopiero kierunek wybicia z niej wskazuje na to, jak rynek będzie się zachowywał w przyszłości.
Na razie pozostajemy w obszarze tej formacji, wiźc na definitywne wnioski jest jeszcze za wcześnie. Tym niemniej nie można abstrahować od tego, że jesteśmy blisko dolnej granicy trójkąta, a odbicie od prostej ją wyznaczającej (biegnie po dołkach ze stycznia i marca) nie jest imponujące. Zgodnie z zasadą, że w trakcie trendu spadkowego najwiźcej o sile rynku mówią odbicia od wsparcia (analogicznie podczas hossy ważnymi wiadomościami jest to, jak mocno idzie w dół po dotarciu do oporu), trudno być tu optymistą. Chodzi zarówno o skalź zwyżki, jak i obroty jej towarzyszące.
Na pewno na obraz notowań wpływ ma zamykanie transakcji arbitrażowych, czemu sprzyja ujemna baza na kontraktach termino-
wych na WIG20. Wczoraj na koniec dnia wynosiła ponad 30 pkt. Przez ostatnich kilka dni ubyło blisko 9 tys. otwartych pozycji na WIG20. Gdyby rynek był silny, te działania nie byłyby w stanie wpływać na jego oblicze. Tak rzutują trochę na bieg zdarzeń. Pozostaje teraz przyglądać się temu, jak WIG zachowywać się będzie w rejonie 45,4 tys. pkt, gdzie wypada dołek z minionego tygodnia i przebiega dolna granica trójkąta. Dopóki jesteśmy tak blisko niej, ryzyko powrotu spadkowej tendencji pozostaje duże. Tym bardziej że S&P 500 dotarł do silnego oporu, jakim jest 1395 pkt, związane ze szczytem z początku lutego. Przy stałym napływie negatywnych informacji z gospodarki (wczoraj ceny domów, indeks zaufania konsumentów, zajęcia domów w USA, w Europie spadek sprzedaży detalicznej i najniższa od 1999 r. liczba kredytów hipotecznych w Wielkiej Brytanii) trudno liczyć, by inwestorzy ślepo uwierzyli w to, że druga połowa tego roku przyniesie poprawę koniunktury.