Polscy menedżerowie na eksport

Aktualizacja: 27.02.2017 17:01 Publikacja: 30.04.2008 01:22

Międzynarodowe koncerny i zagraniczne firmy coraz chętniej

zatrudniają na kluczowych stanowiskach Polaków.

Powodzeniem cieszą się specjaliści ze wszystkich branż,

od kosmetycznej przez spożywczą i komputerową po papierniczą

Już od kilku lat widać rosnące zainteresowanie zagranicznych firm menedżerami z Polski. Ścieżki kariery są bardzo różne. Niektórzy pracują w polskich oddziałach międzynarodowych koncernów. Dostają awans w uznaniu skuteczności działania w naszym kraju. Niektórzy natomiast zmieniają pracodawcę. Wyjeżdżają z Polski, gdyż propozycję składa im na przykład konkurencyjna firma. Zdarza się i tak, że zatrudnienie na kluczowych stanowiskach w międzynarodowych koncernach uzyskują osoby, które wcześniej pracowały na własny rachunek.

Eksport z GPW

Wiele polskich spółek posiada znaczących akcjonariuszy zagranicznych. Najczęściej to oni przysyłają do Polski swoich menedżerów. Tak było np. w przypadku Orbisu. Kontrolująca obecnie 44,5 proc. papierów polskiej spółki francuska Grupa Accor postanowiła, że prezesem firmy zostanie Francuz - Jean-Philippe Savoye.

Zdarzają się jednak także sytuacje odmienne, gdy zagraniczni właściciele polskich spółek zatrudniają w swoich strukturach menedżerów z naszego kraju. Z takim przypadkiem mieliśmy ostatnio do czynienia w Grajewie.

Strategicznym akcjonariuszem polskiej grupy jest niemiecki koncern Pfleiderer, który kontroluje 65,1 proc. jej papierów. Pfleiderer postanowił docenić Pawła Wyrzykowskiego, wieloletniego prezesa Grajewa, i zaproponował mu awans. Menedżer wejdzie w skład zarządu koncernu. Będzie odpowiadał za sprzedaż, marketing i strategię produktową. Jednocześnie będzie nadzorował region Europy Środkowo-Wschodniej.

Wyrzykowski zdecydował się przyjąć propozycję Pfleiderera, gdyż - jak mówi - po 10 latach pracy w zarządzie firmy chciał podjąć nowe wyzwania. Nie bez znaczenia były też kwestie finansowe. Awans będzie się bowiem wiązał ze wzrostem pensji oraz możliwością wzięcia udziału w programie opcji menedżerskich Pfleiderera.

Zdaniem byłego prezesa Grajewa, menedżerowie z naszego kraju cieszą się popularnością za granicą ze względu na centralne położenie naszego kraju. - Polscy menedżerowie mogą być pomostem między Wschodem i Zachodem. Z jednej strony znają oczekiwania korporacji od dziesięcioleci funkcjonujących w gospodarce rynkowej na Zachodzie. Z drugiej, bardzo dobrze znają rynki i uwarunkowania kulturowe naszej części Europy - uzasadnia Wyrzykowski.

Od piwa do komputerów

Jego awans nie jest odosobnionym przypadkiem. Uznaniem wśród zagranicznych akcjonariuszy polskich firm cieszyli się bowiem również przedstawiciele innych branż.

Stefan Orłowski, który niegdyś był wiceprezesem giełdowego Żywca, w listopadzie 2003 roku objął stanowisko członka zarządu austriackiego Brau Union (obecnie kontroluje ok. 60 proc. papierów Żywca). Od października minionego roku Polak pełni funkcję dyrektora ds. komercyjnych i członka zarządu centrali Heinekena, właściciela Brau Union. Orłowski odpowiada za globalną działalność handlową koncernu.

Wśród osób z branży informatycznej przykładem jest Tomasz Bochenek, który we wrześniu 2004 r. został dyrektorem regionalnym Microsoftu w krajach bałtyckich. Wcześniej odpowiadał tylko za działalność firmy w Polsce. Przedstawiciele Microsoftu postanowili zatem zwiększyć zakres jego obowiązków o Litwę, Łotwę i Estonię.

W ostatnim czasie stanowiska zarządcze w swoich strukturach Polakom zaproponowała firma OKI Printing Solutions. Producent drukarek awansował Piotra Nowaka, dotychczasowego dyrektora generalnego firmy w Polsce, Europie Centralnej i Wschodniej oraz Południowej do zarządu - na stanowisko wiceprezesa w Europie Środkowo-Wschodniej.

Na jego awansie skorzystał inny Polak: firma zatrudniła Wojciecha Puchalskiego, któremu powierzyła odpowiedzialność za sprzedaż w Europie Południowo-Wschodniej i krajach nadbałtyckich.Kierunek wschodni

Polscy eksperci trafiają najczęściej na Wschód. Andrzej Podsiadło, były prezes PKO BP, w minionym roku wszedł w skład rady dyrektorów Alfa Banku - jednej z największych instytucji finansowych w Rosji. W jego zarządzie już kilka lat temu znalazł się Polak - Maciej Łebkowski, znany jako twórca bankowości detalicznej Banku Handlowego (Handlobanku).

Kierunek wschodni obrał również Zenon Olbryś. Po rezygnacji ze stanowiska prezesa PZU Litwa nawiązał współpracę z bankiem Troika-Dialog. Miał odpowiadać za działalność tworzonego przez niego holdingu ubezpieczeniowego.

Karierę na Wschodzie robił również Grzegorz Esz, obecnie pełniący funkcję wiceprezesa PPWK. W latach 2002-2004 pracował on w Polskiej Telefonii Cyfrowej i od podstaw budował markę Heyah. Następnie przeszedł do banku BPH, dla którego zrobił kampanię reklamową z udziałem Janusza Weissa. Wkrótce potem został dostrzeżony przez MTS - największego operatora komórkowego w Rosji. W tej notowanej na amerykańskiej giełdzie firmie został członkiem zarządu do spraw marketingu. Do Polski wrócił w kwietniu 2007 r. Nadal jednak współpracował z MTS-em i do końca ubiegłego roku był doradcą prezesa rosyjskiego operatora komórkowego.

- Od Rosjan możemy nauczyć się szybkiego podejmowania decyzji, "brutalności" prowadzenia biznesu oraz respektowania danego słowa - ocenia Esz. - Rosjanie z kolei mogą się od nas nauczyć prowadzenia biznesu procesowego oraz pracy zespołowej w bardziej demokratycznych warunkach.

Karierę na Wschodzie robią również inni Polacy. Pracujący od 12 lat w należącej do koncernu Bosch firmie Bosch Rexroth Piotr Macerszmidt od początku 2004 r. przebywa w Rosji. Szlify zdobywał w Polsce i Niemczech. W naszym kraju pracował na stanowisku dyrektora finansowego Bosch Rexroth Europa Wschodnia z centralą w Warszawie. Po wyjeździe do Rosji został dyrektorem finansowym tamtejszego oddziału firmy. Od początku 2005 roku jest jego dyrektorem generalnym.

- Do wyjazdu skłoniło mnie wyzwanie polegające na stworzeniu struktury sprzedaży oraz serwisu dla firmy w Rosji. Takiej propozycji nie mógłbym otrzymać w Niemczech lub w Polsce, gdzie takie struktury już dawno istnieją. Budowanie firmy prawie od zera i możliwość wpływu na jej kształt było decydującym czynnikiem, który wpłynął na moją decyzję o czasowym wyjeździe do Rosji - mówi Piotr Macerszmidt.

Podstawową różnicą między Polską a Rosją jest jego zdaniem bezpieczeństwo w obrocie gospodarczym oraz sytuacja na rynku pracy i dostawców. - W Rosji to wszystko dopiero się tworzy. Są ogromne problemy ze znalezieniem dobrych pracowników, dostawców, powierzchni biurowych i magazynowych. Ten rynek bardzo szybko się rozwija i cała ta "infrastruktura" nie nadąża za tym rozwojem - ocenia.

Zwraca uwagę, że zarządzanie firmą na Wschodzie może być trudne również z powodu różnic mentalnych między ludźmi z Zachodu a Rosjanami. - Na początku miałem trudności z tym, aby pojąć, że w Rosji nie ma spraw prostych, które można załatwić od ręki. Są tylko sprawy mniej lub bardziej skomplikowane - mówi Macerszmidt.

Polacy menedżerami

w? Polsce

Chociaż za awans jest najczęściej uznawana możliwość wyjazdu z kraju, to równie nobilitujące może być stanowisko prezesa polskiego oddziału. Zwłaszcza gdy koncern na takich stanowiskach widzi przeważnie cudzoziemców.

Marek Kapuściński w minionym roku został dyrektorem generalnym Procter & Gamble w Polsce i krajach bałtyckich. Jest on pierwszym przedstawicielem Europy Środkowo-Wschodniej na tak wysokim stanowisku. Amerykański koncern chwali się ponadto wieloma awansami Polaków na stanowiska menedżerskie w zachodnich strukturach.

Doceniane przez zagraniczne firmy są, choć rzadziej, również Polki. Krystyna Boczkowska, prezes firmy Robert Bosch, w Polsce jest jedną z dwóch kobiet na tak wysokim stanowisku w grupie. Druga pochodzi jednak z Niemiec - macierzystego kraju koncernu.

W polskich strukturach firmy pracuje wielu menedżerów z Zachodu, którymi zarządza Boczkowska. - Ta odwaga w przekazywaniu tak odpowiedzialnych stanowisk lokalnym menedżerom potwierdza, moim zdaniem, wysoką klasę zarządu koncernu. Nie składa on pustych deklaracji na temat zaufania do miejscowej kadry, ale pokazuje, że je rzeczywiście ma - ocenia Boczkowska.

Awans za zbycie firmy

Bywa i tak, że posiadający własną firmę Polak postanawia spróbować swych sił w międzynarodowym koncernie. Przykładem takiej ścieżki zawodowej jest Jacek Nitecki, członek zarządu i dyrektor zarządzający regionem Europy Środkowej i Wschodniej oraz Skandynawią i krajami nadbałtyckimi w koncernie Antalis.

Na początku lat 90. Nitecki założył firmę Nitech, która zajmowała się dystrybucją papieru. Dynamicznie rozwijająca się spółka kilka lat później została zauważona przez Antalis, który już wówczas był liderem dystrybucji papieru w Europie. Dzięki połączeniu obu firm kierowany przez Niteckiego Antalis Poland po kilku latach objął pozycję lidera na krajowym rynku. Wtedy też Nitecki został zaproszony do zarządu koncernu, początkowo jako dyrektor zarządzający naszym regionem Europy, później także jako członek zarządu wykonawczego.

- Lubię wyzwania i od czasu wejścia we współpracę z naszym zachodnim partnerem nastawiałem się nad objęciem pozycji zarządzającego rynkiem międzynarodowym. Jedynym warunkiem, jaki postawiłem, było odsprzedanie Antalisowi mojego pakietu udziałów w polskiej części koncernu - mówi Jacek Nitecki. Nie chciał, by zarzucano mu, że szczególnie interesuje się działalnością firmy w Polsce tylko dlatego, że jest jej udziałowcem.

W rozmowie z "Parkietem" Nitecki zwraca uwagę na charakteryzujący polskich menedżerów "głód sukcesu", który jego zdaniem jest wynikiem braku możliwości rozwoju przez 50 lat komunizmu. Teraz, jego zdaniem, Polacy mogą wreszcie wyzwolić swoją energię i zapał, którego często brakuje ich kolegom z Europy Zachodniej.

- Natomiast największym wyzwaniem, jakie spotkało mnie po rozpoczęciu pracy w międzynarodowej strukturze, była konieczność nauczenia się zarządzania różnicami pomiędzy poszczególnymi kulturami. Dużą rolę odgrywają choćby zaszłości historyczne pomiędzy narodami w naszej części Europy. Trzeba się nauczyć, jak je odpowiednio kontrolować - puentuje Nitecki.

Marta M. Kowalska-Marrodan

Partner Zarządzający w Egon Zehnder International

Obserwujemy rosnące zapotrzebowanie na polskich menedżerów poza granicami naszego kraju. Są oni bardzo wysoko cenieni szczególnie na rynkach wschodnich: w Rosji i na Ukrainie. Dużą popularnością cieszą się zwłaszcza przedstawiciele branży finansowej: bankowości i ubezpieczeń. Występuje też spore zapotrzebowanie na przedstawicieli handlu detalicznego - branży, która się silnie rozwija na Wschodzie. Polacy są cenieni za kreatywność i doświadczenie w budowaniu marek na zmieniających się rynkach. Czasem brakuje im jednak śmiałości lub przeświadczenia, że kompetencjami zawodowym dorównują menedżerom z zagranicy.

Lidia Głowacka-Michejda

Partner Zarządzający w SAM Headhunting Poland

Do tej pory w krajach Europy Zachodniej obserwowaliśmy duże zainteresowanie pracownikami o niskich

kwalifikacjach. Obecnie widzimy rosnące zapotrzebowanie na menedżerów średniego i wyższego szczebla.

Zainteresowaniem cieszą się zwłaszcza osoby ze specjalistycznymi umiejętnościami, np. w finansach.

Przewagą polskich menedżerów była do tej pory ich większa mobilność. Pod tym względem sytuacja zaczyna się jednak zmieniać. Zdarza się bowiem, że menedżerowie nie zgadzają się na wyjazd za granicę. Nie chcą wyjeżdżać, skoro w Polsce mogą liczyć i na dogodne warunki, i na wysokie zarobki. Jeszcze parę lat temu propozycja wyjazdu do Danii, Norwegii czy Szwecji cieszyłaby się sporym zainteresowaniem. Główną zachętą były wówczas zarobki. Obecnie jednak menedżerowie niejednokrotnie mają zapewniony rozwój w dużej międzynW takim wypadku: po co wyjeżdżać?

Grzegorz Esz

wiceprezes PPWK

Po wyjeździe musiałem poradzić sobie z różnicami geograficznymi i kulturowymi.

Przede wszystkim odpowiadałem za marketing w 5 krajach, w tym w największym państwie świata - Rosji. Wiązało się to z koniecznością uporania się z problemami logistycznymi. Między regionami, którymi zarządzałem, występowała bowiem jedenastogodzinna różnica czasu. W Rosji jest ponadto inna kultura zarządzania. Ma ona znacznie bardziej autokratyczny charakter. Inne jest również środowisko prawne i regulacyjne. Ze względu na uwarunkowania prawne, większe znaczenie niż w Polsce mają tam umowy zawierane na słowo. Polacy należą już do menedżerów, którzy nie mają kompleksów. Nasze kompetencje są tak wysokie, jak przedstawicieli krajów zachodnich.

Piotr Macerszmidt

Dyrektor Generalny Bosch Rexroth w Rosji

Polski menedżer w Rosji ma podstawową zaletę w stosunku do menedżera ze "starej" Europy - on już skądś zna te problemy, jakie występują w Rosji. On wie, że w Rosji, jak i w dawnej Polsce decyzje są podejmowane nie w czasie oficjalnych rozmów, lecz w czasie przerwy w obradach lub na kolacji. On wie, że Rosjanin, jako obywatel Europy Wschodniej, nierzadko myśli sercem, a nie głową i aspekt "utraty twarzy" w negocjacjach jest często ważniejszy od rachunku ekonomicznego. I ów menedżer z Polski zna język rosyjski, bez którego nie dowie się, kto tak naprawdę u klienta podejmuje decyzje i bez którego nie zrozumie rosyjskiego dowcipu.

Rozmowa z Pawłem Wyrzykowskim, prezesem

Grajewa, który z końcem tego roku zostanie członkiem zarządu niemieckiego Pfleiderera

Współzarządzanie koncernem może być ambitnym

wyzwaniem

Co zdecydowało o tym, że zgodził się Pan przyjąć propozycję współzarządzania całym koncernem Pfleiderera i zrezygnować z funkcji prezesa Grajewa?

Skusiła mnie perspektywa podjęcia nowych wyzwań. W zarządzie Grajewa zasiadam od niemal 10 lat, od ponad pięciu jestem prezesem spółki. Zmiana we właściwym momencie i poszukiwanie nowych wyzwań jest ważnym argumentem. W dobie globalizacji i zanikania granic oraz barier handlowych i przepływu ludzi wszelkie wyzwania spoza Polski są bardzo ciekawe i aktualne. Współzarządzanie globalnym koncernem jest bardzo atrakcyjnym wyzwaniem.

A finanse? Jako prezes Grajewa i Prospanu w 2006 r. zarobił Pan ponad 1,2 mln zł. W latach 2005-2006 uczestniczył Pan również w programie premiowym, dzięki któremu otrzymał 2,3 mln zł. Ile będzie Pan zarabiał w Pfleidererze i radzie Grajewa? Czy to skłoniło Pana do przyjęcia oferty Pfleiderera?

Nie mogę odpowiedzieć na pytanie o wynagrodzenie, gdyż mój kontrakt objęty jest tajemnicą umów handlowych. Powiem natomiast, że był to jeden z czynników, który oczywiście brałem pod uwagę.

Czy w spółce działa program opcji menedżerskich? A jeśli tak, to czy będzie Pan miał prawo do wzięcia w nim udziału?

W koncernie Pfleiderer funkcjonuje program opcji, w którym zamierzam uczestniczyć. Uważam wręcz, że członkowie zarządu powinni brać udział z zasady w takich programach. Specyfiką rozwiązań w Pfleidererze jest wymóg własnej inwestycji do 50 tys. euro rocznie. W negatywnym scenariuszu na programie tym można zatem stracić.

Jak Pan ocenia szanse innych polskich menedżerów na kariery w strukturach zachodnich koncernów? Czy mamy jakąś przewagę konkurencyjną?

W globalnych koncernach polscy menedżerowie mogą być swego rodzaju pomostem między Wschodem i Zachodem. Z jednej strony, po niemal 20 latach funkcjonowania wolnego rynku i zachodnich inwestorów w Polsce znamy oczekiwania korporacji od dziesięcioleci funkcjonujących w gospodarce rynkowej na Zachodzie. Z drugiej, bardzo dobrze znamy rynki i uwarunkowania kulturowe naszej części Europy. Czujemy specyfikę dostosowania się do wymogów zachodnich koncernów. Rozumiemy zarazem specyfikę rynku rosyjskiego oraz mentalność ludzi. Jednocześnie potrafimy dobrze połączyć te wszystkie aspekty i wykorzystać je w praktyce.

Jakie są główne różnice w realiach polskiego i rosyjskiego biznesu?

To przede wszystkim różnice kulturowe. W zarządzeniu zasobami ludzkimi coraz częściej korzysta się u nas z metod opartych na komunikacji i pracy zespołowej. Zaczynają coraz bardziej być widoczne struktury horyzontalne, a nie hierarchiczne. W Rosji przeważa wciąż wyraźnie struktura czysto funkcjonalna i hierarchiczna - od szefa oczekuje się przede wszystkim suwerennych decyzji. Szef rzadziej niż u nas pyta pracownika: "jak ty byś to zrobił?" W bardziej tradycyjnych organizacjach takie pytanie może oznaczać wręcz słabość przywódcy. Na Wschodzie mniej pracuje się nad projektami razem z podwładnymi. Takie podejście do problemów w ogóle jest rzadsze. W komunikacji korporacyjnej hasła jak brainstorming czy feedback nie są zbyt powszechne. Jeśli chodzi o relacje między firmami, mniej jest tam wątków nowoczesnego partnerstwa. Mniej niż na Zachodzie jest trwałych tzw. długookresowych aliansów, wspólnot interesów (tzw. long-term setup). Rynki działają bardziej spotowo. Jeśli jakiś dostawca wyczuje szanse szybkiego podniesienia ceny, należy się liczyć z tym, że to wykorzysta natychmiast i do maksimum. Rozwiązania typu "win-win" mają nieco inną definicję.

Zwrócę uwagę, że to nie jest krytyka z mojej strony. To opis specyfiki tego rynku. Można się na nim skutecznie poruszać, jeśli się tę specyfikę zrozumie.

A w czym nasi zarządzający przegrywają rywalizację z menedżerami z Zachodu?

Trudno będzie zapewne w warunkach takiego wywiadu wyczerpująco i w sposób ustrukturyzowany odpowiedzieć na to ciekawe pytanie. W mojej subiektywnej ocenie przychodzą mi do głowy dwie różnice.

Obszarem, w którym mamy jeszcze sporo do zrobienia jest nauczenie się działania według określonego planu. Jako Polacy mamy nadal tendencję do spontanicznego podejmowania decyzji. Nie myślimy o planie całego działania. Robimy pierwszy krok, a potem się zastanawiamy. To w niektórych sytuacjach przynosi dobre efekty, jednak z reguły lepiej jest pracować według jakiegoś planu.

Kolejny problem to częsty brak tak zwanego pozytywnego myślenia. Nawet jeśli zadanie wydaje się nam niewykonalne i przystępujemy do jego realizacji z wrodzonym nam fatalizmem, to nawet przy późniejszej zmianie uwarunkowań zewnętrznych na korzyść, nie odnosimy sukcesu, bo już od początku wkładaliśmy w nasze działania tylko "pół serca".

Dziękujemy za rozmowę.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy