Wzrost cen żywności - przez popyt na rynkach wschodzących. Największe fundusze inwestycyjne - z rynków wschodzących. Czołowe koncerny przemysłowe świata - jakże by inaczej, z rynków wschodzących. Czy do Chin, Indii, Brazylii pasuje jeszcze stare określenie?
Może wspomniane kraje, i co najmniej kilka innych, zasługują już na awans do jakiejś nowej kategorii? To one przecież napędzają dziś globalny wzrost gospodarczy, lekko tylko zwalniając, gdy Ameryka staje na krawędzi recesji. One są zarówno dostawcami najważniejszych na świecie surowców i produktów, jak i ich odbiorcami. 49 proc. eksportu z rynków wschodzących trafia do innych krajów z tej kategorii. Dla porównania, jedynie 18 proc. importowane jest przez Stany Zjednoczone. Idźmy dalej: to właśnie z tych krajów pochodzi kapitał, który ratuje światowe, głównie anglosaskie banki przed utratą płynności. Stamtąd globalne rynki podbijają Mittal, Tata, Vale do Rio Doce czy China Shenhua Energy. Jedno jest pewne: dzisiejsze rynki wschodzące głęboko różnią się od tych, które znaliśmy jeszcze w latach 90.