Polskie firmy paliwowe powinny jeszcze w tym roku wyjść z inicjatywą powołania północnoeuropejskiego aliansu naftowego i zabiegać o pozyskanie partnera dysponującego własnymi złożami ropy - powiedział we wczorajszej rozmowie z "Parkietem" prezes Grupy Lotos Paweł Olechnowicz. O kim myśli? Tego nie zdradza. Zdaniem analityków, wybór jest ograniczony. - Najbliższy wydaje się Statoil - twierdzi Kamil Kliszcz z DI BRE Banku. - Być może da się wykorzystać kontakty zatrudnionego teraz w Lotosie byłego menedżera Statoilu Henrika Carlsena - dodaje analityk.
- Prowadzimy wspólne projekty z wieloma firmami zarówno z Norwegii, jak i z zagranicy. To w branży naftowej normalne - deklaruje w rozmowie z "Parkietem" Ola Morten Aanestad, rzecznik Statoilu. - Jesteśmy więc otwarci także na partnerstwo z Lotosem, choć musi być ono powiązane z realizacją konkretnych projektów. Możliwe są np. wspólne przedsięwzięcia wydobywcze czy dostawy ropy do polskich rafinerii - dodaje. Zdaniem rzecznik, jeśli koncern otrzyma oficjalną propozycję, ustosunkuje się do niej, chociaż z reguły informuje o takich przedsięwzięciach, gdy zostaną już stworzone, a nie na etapie propozycji. - Statoil jest faktycznie najbliżej, ale to koncern państwowy i jego wybór na partnera mógłby się nie spotkać z przychylnością naszych władz - uważa Maciej Janiec, ekspert firmy ReAKKT. MSP kontroluje 58,8 proc. akcji Lotosu i 27,5 Orlenu (który też mógłby zawrzeć sojusz). Opinii ministerstwa i Orlenu nt. naftowego aliansu nie uzyskaliśmy .
Czy takim partnerem może być fiński Neste Oil? - Nie chcę spekulować na temat tworzenia sojuszy. Skupiamy się w tej chwili na osiąganiu zrównoważonego wzrostu w naszej działalności rafineryjnej - deklaruje w rozmowie z "Parkietem" wiceprezes koncernu Juha-Pekka Kekäläinen. - Nie wydaje się, aby Neste był w stanie zagwarantować wystarczające wsparcie surowcowe - dodaje Kliszcz.
W opinii Jańca ewentualnym kandydatem może być też BP. - W przeciwieństwie do Statoilu jest to całkowicie prywatne przedsiębiorstwo - podkreśla analityk z ReAKKT. Brytyjczycy mają wprawdzie już rosyjskiego partnera strategicznego w postaci firmy TNK, ale ich pozycja za naszą wschodnią granicą nie wydaje się ostatnio najlepsza. - Koncern BP nie jest ostatnio mile widziany w Rosji, ale właśnie to może być argumentem na naszą korzyść - uzasadnia Janiec. Dla polskich firm Brytyjczycy są atrakcyjni przede wszystkim dlatego, że mają dobrze rozwiniętą sieć wydobywczą. Ropę pozyskują m.in. w rejonie Morza Kaspijskiego.