Od kilkunastu miesięcy rodzimym firmom, które zajmują się głównie produkcją generyków, sprzyja prawo. Polityka refundacyjna państwa zmierza w kierunku ograniczania dopłat do droższych leków zachodnich. To zresztą tendencja widoczna w całej Europie, gdzie udział leków odtwórczych w systemach refundacyjnych systematycznie się zwiększa. Czy takie działania przynoszą długookresowe oszczędności, to osobne pytanie. Trzeba bowiem pamiętać, że leki innowacyjne, choć droższe, są często znacznie skuteczniejsze, a terapia nimi trwa krócej.
Na pewno na całej sytuacji mogą skorzystać te polskie firmy, które potrafią stworzyć własne, oryginalne preparaty. Zazwyczaj są one tańsze od podobnych zagranicznych, ale mają niższą ceną. Tak jest np. z insuliną giełdowego Biotonu, która zaledwie od kilku lat rywalizuje z produktami takich koncernów, jak Eli Lilly czy Novo Nordisk. Przez ten czas firma zdołała przejąć około 28 proc. rynku. Swój innowacyjny lek przeciw cukrzycy opracowuje też Adamed.
Analitycy firmy badawczej PMR wskazują też eksport jako niewykorzystany, a bardzo obiecujący kierunek rozwoju rodzimych firm farmaceutycznych. Zaznaczają, że dla większości wiodących graczy z Europy Środkowo-Wschodniej rynki zagraniczne, a nie rodzime, są największe pod względem wartości sprzedaży. I tak np. litewski Sanitas aż 91 proc. produkcji sprzedaje za granicą, słoweńska Krka aż 84 proc. Natomiast w przypadku największej polskiej firmy farmaceutycznej, Polpharmy proporcje są odwrotne - 87 proc. własnych leków sprzedaje na rynku krajowym. M.in. dlatego specjaliści za korzystne uważają połączenie Polpharmy z Gedeon Richterem
(79 proc. sprzedaży poza rodzimym rynkiem).
Kolejny etap konsolidacji
Właśnie fuzja węgierskiej firmy Gedeon Richter i należącej do Jerzego Staraka Polpharmy była bodajże najważniejszym wydarzeniem w branży farmaceutycznej w Polsce w minionym roku. Zdaniem obserwatorów rynku, ta transakcja jest forpocztą kolejnych zmian własnościowych (poprzednie miały miejsce w latach 90., gdy sprywatyzowano większość państwowych zakładów), które obejmą już nie tylko rynek polski, ale w ogóle region Europy Środkowo-Wschodniej (szczególnie takie kraje, jak Bułgarię, Rumunię czy Ukrainę). W tym procesie polskie spółki staną się raczej obiektami przejęć niż będą się aktywnie konsolidować. Są po prostu zbyt małe, by rywalizować z globalnymi koncernami. W kraju na pewno łupem inwestorów branżowych padną wkrótce ostatnie państwowe przedsiębiorstwa, które wciąż wchodzą w skład Polskiego Holdingu Farmaceutycznego. Ich główny właściciel, Skarb Państwa, zapowiedział jednak rychłą prywatyzację. Na jej przeszkodzie stoi na razie istniejąca rządowa strategia dla sektora farmaceutycznego, zakładającą utrzymanie PHF i ewentualnie sprzedaż części udziałów przez giełdę. Strategia ma jednak ważność tylko do końca 2008 r. W tzw. międzyczasie Polfy z Warszawy i Pabianic przygotowują się do sprzedaży. Problem ma tylko Polfa Tarchomin, która utraciła płynność finansową i grozi jej nawet likwidacja.