Wartość całego rynku kosmetyków w Polsce w 2007 r. wyniosła około 9 mld zł. Zdaniem ekspertów, każdego roku rośnie on o około 300 mln zł. Choć największe przychody ze sprzedaży osiągają w naszym kraju międzynarodowe korporacje, to polską specyfiką jest duży, bo ponad 30-procentowy, udział rodzimych producentów. W segmencie kosmetyków pielęgnacyjnych jest on jeszcze większy i przekracza 50 proc.
W Polsce jest obecna cała czołówka znanych światowych koncernów. Firmy takie jak Avon, Oriflame czy Mary Key działają wyłącznie na zasadzie sprzedaży bezpośredniej. Poza tym znaczącymi graczami są Beiersdorf (Nivea Polska), Johnson & Johnson, L?Oreal, a także Unilever. Obok nich produkcją kosmetyków zajmuje się kilkaset przedsiębiorstw krajowych (ponad 500 według danych GlobalEconomy. pl). Większość z nich (blisko 400) to osoby fizyczne prowadzące indywidualną działalność gospodarczą i niewielkie firmy rodzinne, które zaspokajają lokalne potrzeby i wypełniają nisze rynkowe. Szacuje się, że produkcją wyłącznie kosmetyków kolorowych (m. in. do makijażu) zajmuje się około 200 rodzimych przedsiębiorstw.
Dobre, bo polskie
Z badań rynkowych GFK Polonia wynika, że Polacy po krótkim okresie dużego zainteresowania w latach 90. importowanymi i zagranicznymi kosmetykami powracają do coraz lepszych jakościowo, estetycznie opakowanych, równie skutecznych, ale też dobrze promowanych oraz - co dla nich najważniejsze - tańszych produktów krajowych. W niektórych kategoriach specyfików podmioty polskie zdobyły już pozycję dominującą. Tak jest np. w przypadku segmentu tzw. kosmetyków słonecznych (specyfiki do opalania i po opalaniu), którego wartość to około 90 mln zł rocznie. W pierwszej piątce (pod względem wartości sprzedaży) jest tu aż czterech polskich producentów, a pozycję lidera od kilku lat zajmuje giełdowa Kolastyna (15,5 proc. udziałów w segmencie).
Polscy producenci poczuli się już na tyle pewnie, że od pewnego czasu atakują też, zdominowany do tej pory przez zagraniczne koncerny, segment kosmetyków luksusowych. Jest on na razie wart około 0,9 mld zł. Choć gros przychodów pochodzi tu ze sprzedaży wyrobów perfumeryjnych, to spółki takie jak Dr Irena Eris, Oceanic czy Dermika stawiają głównie na zaawansowane technologicznie linie pielęgnacyjne. Nie boją się przy tym (w tym segmencie) proponować cen równie wysokich (powyżej 100-200 zł za opakowanie kremu), jak uznane światowe marki. Zdaniem analityków, jest to możliwe, bo klienci - a w zasadzie klientki - często postrzegają polskie wyroby jako co najmniej równie dobre jakościowo.