Zarówno na największych europejskich giełdach, jak i w Nowym Jorku trzeci tydzień maja zaczął się od wzrostów indeksów. Była to już czwarta kolejna zwyżkowa sesja.
W Europie kursy akcji wyraźniej poszły w górę po opublikowaniu raportu Conference Board. Obliczany przez nią indeks głównych wskaźników amerykańskiej gospodarki wzrósł w kwietniu o 0,1 proc., bardziej niż spodziewali się ekonomiści. To już druga z rzędu zwyżka tego indeksu po sukcesywnych spadkach od września do lutego. Inwestorzy odebrali to jako oznakę, że amerykańska gospodarka nie będzie już więcej słabła, a jej kondycja wciąż rzutuje na to, co dzieje się na rynkach niemal całego świata.
Po obu stronach Atlantyku zwyżkowały też kursy spółek paliwowych, bo znowu podrożała ropa naftowa. Jej cena poszła w górę po wypowiedzi szefa Organizacji Państw Eksporterów Ropy naftowej, który podkreślił, że zapowiedziane na czerwiec zwiększenie wydobycia przez Arabię Saudyjską nie spowoduje zniżki cen, bo przyczyną ich rekordów jest słabość amerykańskiego dolara.
Inwestorzy chętniej kupują akcje także dlatego, że wyniki finansowe wielu spółek okazały się lepsze, niż prognozowano. Ponad dwie trzecie firm wchodzących w skład indeksu Standard & Poor?s 500, które dotychczas opublikowały raporty za pierwszy kwartał, zarobiło więcej, niż spodziewali się zarówno analitycy, jak i same spółki. Dzięki temu wskaźnik ten osiągnął wczoraj czteromiesięczne maksimum. Od tegorocznego dołka z 10 marca wzrósł już o 12,5 proc.
Kursom amerykańskich spółek sprzyjały też rekomendacje analityków, którzy zalecają klientom kupowanie akcji firm transportowych i technologicznych, bo poprawiają się prognozy ich zysków wraz z oznakami bliskiego końca spowolnienia w amerykańskiej gospodarce. Goldman Sachs opublikował obszerny raport na temat producentów półprzewodników na całym świecie, w którym spodziewa się wzrostu kursów ich akcji, bo znikło w tej branży zjawisko nadpodaży.