Gdzie jest kres biopaliwowego boomu?

W branży nawozowej od co najmniej kilkunastu miesięcy trwa niespotykana od dawna koniunktura. Zdaniem specjalistów, rekordowe przychody oraz zyski spółek z tego segmentu to w dużej mierze wynik biopaliwowego boomu. Jak długo będzie on jeszcze napędzał światową i polską branżę nawozową?

Aktualizacja: 27.02.2017 13:59 Publikacja: 20.05.2008 09:30

W opinii analityków spółki chemiczne, w szczególności zaś producenci nawozów, mają przed sobą jeszcze tylko kilka miesięcy "złotych żniw". Od 2009 roku sytuacja poszczególnych firm będzie w znacznie większym stopniu niż teraz zależeć od indywidualnych strategii i umiejętności cięcia kosztów.

Dobra koniunktura potrwa...

Ryszard Siwiec, prezes Zakładów Chemicznych Police, jednego z największych w Polsce producentów nawozów wieloskładnikowych, choć zauważa, że okres skokowych wzrostów cen już minął, nie obawia się o rychły kres dobrej koniunktury. - W ostatnich tygodniach ceny nawozów na światowych giełdach ustabilizowały się. Wciąż jednak rosną, chociaż już nie w takim tempie jak dotychczas, tylko znacznie spokojniej - twierdzi szef podszczecińskiej spółki. - Jeśli jednak nie dojdzie do jakichś wyjątkowych, kryzysowych wydarzeń, to mamy przed sobą jeszcze co najmniej dwa lata bardzo dobrej koniunktury - konkluduje Siwiec.

Co mogłoby przerwać dobrą passę producentów nawozów? - Widzę tylko jedno takie niebezpieczeństwo - stwierdził prezes Polic. Według niego, koniunktura może się odwrócić wtedy, gdy Stany Zjednoczone zmienią wewnętrzne regulacje, dotyczące zawartości biokomponentów w paliwach. To mogłoby spowodować radykalne zmniejszenie zapotrzebowania na proste nawozy typu NP (zawierające azot oraz fosfor).

...a może jednak już minęła?

Michał Buczyński, analityk z Domu Maklerskiego Millennium, jest zdania, że szczyt koniunktury na rynku nawozów azotowych mamy już za sobą. Minął dwa, trzy miesiące temu. Największym wytwórcą tego typu nawozów w Polsce są Zakłady Azotowe Puławy. Przedstawiciele tej spółki również jednak uspokajają. - Wieści o końcu koniunktury nawozowej są mocno przesadzone. Do końca 2008 roku popyt powinien być bardzo wysoki. Spodziewamy się, że kolejny rok także będzie niezły - stwierdził, cytowany przez "Rzeczpospolitą", Wojciech Szmyła, dyrektor finansowy Puław.

Jeszcze ciekawszą odpowiedź na pytanie o kres koniunktury ma szef tych zakładów Paweł Jarczewski: - Teraz już nie ma klasycznych cykli w chemii. W której fazie dziś jesteśmy, nie jestem w stanie odpowiedzialnie powiedzieć - powiedział nam.

Według niego, biopaliwa to tylko jeden z elementów, które mogą i wpływają na popyt i podaż nawozów na świecie. - Dziś jednak kampania

dotycząca wprowadzania biopaliw przesłania prawdziwy obraz tego, co się dzieje na rynku nawozowym na świecie - dodał Jarczewski

i przypomniał, że 1/5 produkowanej w USA kukurydzy przeznaczana jest na etanol nie od roku

czy dwóch, ale od co najmniej 10 lat. Podobnie jest w Brazylii, gdzie na potrzeby biopaliw od lat trafia około połowy wytwarzanej tam trzciny

cukrowej.

- Są inne czynniki, które zdecydowanie głębiej wpływają na bilans popytu i podaży - stwierdził w rozmowie z "Parkietem". Jakie? - Choćby wzrost liczby ludności na świecie - rzucił Jarczewski. Ilość ziemi, która żywi mieszkańców globu, jest ograniczona, przy czym prawie nie buduje się nowych zakładów wytwarzających nawozy, które miałyby ją użyźniać. - Nowe planowane inwestycje, choćby te na Bliskim Wschodzie, to zaledwie kropla w morzu potrzeb w dziedzinie wyżywienia na najbliższe lata - stwierdził szef puławskiej spółki. W tej sytuacji świat jest na razie skazany na istniejące zakłady, a wobec rosnących potrzeb, popyt na ich wyroby na pewno nie będzie się zmniejszał.

Produkcja nie nadąża

Na tym jednak nie koniec. Prezes Puław podkreśla, że na całym świecie produkuje się teraz co roku około 120 mln ton mocznika (podstawowego nawozu azotowego). - Ale około 30 proc. tej produkcji przeznacza się nie na potrzeby rolnictwa, ale na cele techniczne, czyli do dalszego przerobu - wyjaśnił Jarczewski. - Na bazie mocznika wytwarza się m.in. kleje i żywice. Stosowany jest on również jako dodatek do pasz, zamiast sztucznych stymulatorów wzrostu - wyliczył szef spółki. Stale też znajdowane są nowe zastosowania. - Przewiduje się, że w 2020 r., czyli raptem za dwanaście lat, sam popyt na roztwór mocznika, przeznaczony do redukcji tlenków azotu w elektrowniach i elektrociepłowniach, może wynieść 60 mln ton rocznie - powiedział Jarczewski. Według jego wyliczeń, co roku potrzeba będzie w związku z tym około 24 mln ton tzw. mocznika granulowanego. - To z kolei oznacza konieczność postawienia na całym świecie 15 nowych megainstalacji do jego produkcji. Tego nikt teraz nie jest w stanie zbudować - podsumował prezes puławskich zakładów.

Obaw o rychły koniec dobrej passy w szerzej pojmowanej branży chemicznej nie ma także prezes Ciechu Mirosław Kochalski.

Według niego, perspektywy dla wszystkich głównych

produktów wytwarzanych przez grupę są bardzo dobre. Dotyczy to zarówno sody, jak i tworzyw sztucznych, np. TDI (toluenodiizocyjanian, czyli substancja wykorzystywana do produkcji pianek poliuretanowych).

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego