Władze przebogatej w surowce prowincji Katanga, położonej na południu Demokratycznej Republiki Konga, chcą zabronić eksportu miedzi w nieprzetworzonej formie. Szacuje się, że Katanga ma jedną dziesiątą światowych zasobów miedzi. - Źaden transport miedzi, która nie będzie w pełni przetworzona, nie będzie mógł opuścić naszego kraju - powiedział Bertelemy Mumba, minister przemysłu wydobywczego Katangi. W połowie maja władze tej prowincji wstrzymały eksport koncentratu kobaltu. - Zamierzamy zamknąć nasze granice także przed eksportem koncentratu miedzi - powiedział Mumba, nie podając jednak żadnego terminu.

W zeszłym roku Katanga wyeksportowała 96,4 tys. ton miedzi. Gubernator prowincji Moise Katumbi uważa, że Kongo dopiero wtedy będzie miało prawdziwą korzyść ze swoich bogactw naturalnych, kiedy będzie metale przerabiało na miejscu. Katanga ma teraz 75 pieców do wytapiania miedzi i kobaltu, podczas gdy w marcu 2007 r. było ich 10.

Taka wiadomość z Konga powinna zelektryzować światowy rynek miedzi, tymczasem w piątek metal ten podrożał nieznacznie. Przeważają bowiem obawy, że spowolnienie gospodarcze w Stanach Zjednoczonych i coraz gorsze prognozy dla strefy euro zmniejszą popyt na miedź.

Pod koniec piątkowych notowań tona miedzi z dostawą za trzy miesiące kosztowała w Londynie 8140 USD, o 15 USD więcej niż na zamknięciu dzień wcześniej. Na koniec minionego tygodnia kontrakty te kosztowały po 8439 USD za tonę.