Weekendowa Analiza Futures

Aktualizacja: 27.02.2017 12:54 Publikacja: 08.06.2008 14:19

Analizę całego ubiegłego tygodnia możemy sprowadzić właściwie jedynie do

piątkowej sesji z uwzględnieniem tła w postaci zmian czwartkowych. Te dwa

dni ustawiły obraz całego tygodnia. Wcześniejsze dni przyniosły kilka

ciekawych informacji, ale to czwartek i piątek są najważniejsze. Tydzień

rozpoczął się relatywnie pozytywnie. Wprawdzie popyt nie szalał, ale

informacje dotyczące gospodarki były pocieszające. Mowa o gospodarce USA,

gdyż akurat w tym tygodniu niewiele nowych informacji dotyczyło Polski.

Kilka wypowiedzi członków RPP, czy analityków, to jeszcze nie bomba. Zatem

skupmy się na tym, co za oceanem. W poniedziałek opublikowano wskaźnik ISM

dla przemysłu oraz dynamikę wydatków na inwestycje budowlane. Obie

wielkości okazały się lepsze od prognoz. Także wtorkowa publikacja

dynamiki zamówień w przemyśle była znacznie lepsza od oczekiwań

analityków. Środowe także nie rozczarowały - zrewidowane dane dotyczące I

kw. 2008 roku wskazują na rosnącą wydajność i niższe koszty pracy. Z

jednej strony to dobra wiadomość, bo poprawia się efektywność, ale z

drugiej sygnalizuje słabnący rynek pracy w USA, a przynajmniej słabnącą

pozycję strony podaży na tym rynku. Wielkość zmiany zatrudnienia

sygnalizowana w raporcie ADP była lepsza od prognoz, ale rynek szczególnie

się tym nie zachwycił, co po części było zrozumiałe, bo raport ten ma

tendencję do przeszacowywania sytuacji zatrudnienia w sektorze prywatnym.

Piątkowe dane zdają się to potwierdzać. Mówię tu o zmianie liczby miejsc

pracy w sektorze pozarolniczym, czyli Nonform Payrolls. Ta składowa

raportu, która zwykle jest uznawana za najważniejszą, okazała się zgodna z

oczekiwaniami, a więc ponownie raport ADP był zbyt optymistyczny.

Przyjęcie piątkowego raportu o stanie rynku pracy w USA było jednak

odmienne od sytuacji, gdy na rynek wchodzą dane, których poziom nie

odbiega od prognoz. Zamiast spokojnej reakcji ceny akcji w USA SP500.gif ,

a za tym i w Europie i u nas zleciały na łeb na szyję. Skąd ta reakcja?

Liczba Nonform Payrolls to jedna ze składowych rządowego raportu. Znajdują

się w nim także inne wielkości. Jedną z nich jest stopa bezrobocia. O ile

w teorii ekonomii przykłada się do niej wagę i w dłuższych terminach jej

zmiany są w stanie nam powiedzieć coś o gospodarce, to w krótkim terminie

zmiany tej wielkości nie były śledzone z równą uwagą, jak zmiany liczby

etatów w sektorze pozarolniczym. Tym razem to właśnie zmiana stopy

bezrobocia wywołała zamieszanie na rynku. Z jednej strony trudno się

dziwić, skoro jej wielkość rośnie w ciągu miesiąca o 10 proc. Mamy bowiem

wzrost stopy bezrobocia z 5,0 do 5,5 proc. Gdyby przyjmować tą wielkość

jako wiarygodną, to taka zmiana w tak krótkim czasie byłaby wielce

niepokojąca. Jak już wspominałem, jej zmiany nie były uznawane za

najbardziej wiarygodny wskaźnik zmian na rynku pracy. Zatem silna reakcja

rynków jest nieco zaskakująca. Można się zastanawiać, czy faktycznie podaż

na rynkach akcji miała swoje źródło w tej publikacji, czy też nie pomógł

ponownie silny wzrost ceny ropy ropa.gif , czy też inne czynniki.

Przyznam, że nie tyle piątkowe dane są dla mnie zaskakujące, ile reakcja

na nie. Zacznijmy od danych. Czy piątkowy raport pokazał nam coś nowego, o

czym nie byłoby wcześniej wiadomo, lub czego się wcześniej już

spodziewano? Ktoś mógłby powiedzieć: No jak to? Czyś ślepy człowieku?

Przecież stopa bezrobocia skoczyła o 50 pkt. bazowych. Taki skok widziano

ostatnio ponad 20 lat temu, a ostatnio stopę bezrobocia na poziomie 5,5

proc. notowano w 2004 roku. Czy to nie jest powód do zaskoczenia, skoro

oczekiwano wzrostu s? Czy ta wyższa stopa

bezrobocia taką zmianę sygnalizuje? Moja odpowiedź brzmi: Nie, wyższa

stopa bezrobocia jedynie potwierdza to, co widać było już od kilku

miesięcy w zmianach wartości Nonfarm Payrolls. Tu właśnie tkwi moje

zdziwienie, że rynek zareagował tak mocno na dane, które w gruncie rzeczy

nie wnoszą niczego nowego.

Żebym był dobrze zrozumiany - nie neguję zasadności samego spadku cen

akcji. Do zmian rynkowych podchodzę z pokorą, bo przecież nie znam

wszelkich motywów działań inwestorów. Mam po prostu wątpliwość, czy

faktycznie piątkowy spadek był wywołany raportem o bezrobociu, czy też był

to tylko pretekst. Nie sądzę bowiem, by wszyscy nagle uwierzyli w

wiarygodność stopy bezrobocia. Owszem, zmienna ta jest ważna, ale

ważniejszą, bo wiarygodniejszą, wydaje się zmiana liczby etatów, a jeśli

nawet uznamy te dwie wielkości za równie ważne, to, jak zaraz pokażę,

stopa bezrobocia niczego nowego nie pokazała.

Przypomnijmy sobie kilka faktów. Obie wielkości, będące składową

piątkowego raportu o stanie rynku pracy, wyznaczane są na podstawie dwóch

różnych ankiet. Różnice są opisane dokładnie na stronie Bureau of Labor

Statistics - a dokładnie na http://www.bls.gov/web/ces_cps_trends.pdf

Pokrótce sprawa wygląda następująco. Obie ankiety powstają w innych

miejscach. Jedna prowadzona jest w gospodarstwach domowych, a drugą w

przedsiębiorstwach. Różnią się liczbą próby, przy czym większą próbę ma

Payroll Survey, a więc ankieta, na bazie której podawana jest zmiana

liczby etatów. Tym samym jest to ankieta dokładniejsza. Nie tylko dlatego,

że liczba ankiet bezwzględnie jest większa, ale także dlatego, że

populacja podmiotów ankietowanych jest znacznie mniejsza (podmiotów

gospodarczych jest mniej niż gospodarstw domowych). Różnice dotyczą także

zakresu badania. Jak sama nazwa wskazuje, liczba Nonfarm Payrolls nie

bierze pod uwagę zmian w zatrudnieniu w sektorze rolniczym. Nie bierze

także pod uwagę np. samo zatrudnionych. Wszystko to razem wzięte powoduje,

że mamy różną dokładność badania, co wyraża się w tym, że w przypadku

ankiety Houshold Survey (na jej podstawie wyliczana jest stopa bezrobocia)

statystycznie istotna zmiana liczby zatrudnionych wynosi 436 tys. osób, a

w przypadku Payroll Survey "jedynie" 104 tys.

Jakie z tego wnioski? Nie jest niczym zaskakującym, gdy w danych z

miesiąca na miesiąc, kierunek zmiany wielkości stopy bezrobocia będzie się

różnić od kierunku zmiany liczby miejsc pracy. Biorąc pod uwagę

dokładność, za bardziej wiarygodną należy uznać tą drugą. W dłuższym

terminie oczywiście oba wywiady powinny dać podobne wyniki. Spójrzmy na

wykres dane.gif wzięty z dokumentu, którego link podałem wyżej.

Przedstawia on zmiany wielkości zatrudnienia wyznaczonego przez obie

ankiety. Nas interesuje linia niebieska, która wyznacza liczbę Nonfarm

Payrolls oraz linia czerwona, która pochodzi z Household Survey i jest

skorygowana o zatrudnienie nie ujmowane przez Rayroll Survey. Jak widać,

obie linie w dłuższym terminie idą "ramię w ramię", ale zmiany miesięczne

nie są identyczne. Zwróćmy uwagę na ostatnie miesiące. Wg Payroll Survey

rynek pracy kurczył się już od jakiegoś czasu, co zresztą widać było po

miesięcznych zmianach liczby Nonfarm Payrolls. Tymczasem zatrudnienie

wyznaczane przez Household Survey nie tylko nie spadało, ale wręcz rosło.

Rozjazd danych kwietniowych był już znaczny i można było oczekiwać, że z

czasem linie zaczną się zbiegać. Jeśli przyjmiemy, że linia niebieska

przedstawia zmiany oparte na wiarygodniejszej ankiecie, należało

spodziewać się, że linia czerwak duży skok wielkości stopy bezrobocia.

Teraz czas na kolejne wnioski. Jak widać, zmiana skokowa stopy bezrobocia

nie sygnalizuje jakiejś dramatycznej zmiany na rynku pracy, ale raczej

koryguje swoje niedoszacowanie. Sądząc po układzie linii można oczekiwać

dalszego korygowania, a więc możliwe są dalsze wzrosty stopy bezrobocia.

Analitycy Economy.com przypuszczają, że w połowie przyszłego roku będzie

ona wynosiła ponad 6 proc. Sądząc po ostatnich zmianach, nie należy

wykluczać, że te 6 proc. zostanie osiągnięte jeszcze w tym roku. Sytuacja

na rynku pracy nadal się pogarsza. Na razie spadek zatrudnienia jest

wolniejszy od tego, jaki miał miejsce w czasie recesji po pęknięciu bańki

internetowej. Z jednej strony jest to pocieszające, ale z drugiej może

grozić przyspieszeniem zapaści na rynku pracy. Gospodarka się zatrzymała,

ale rynek pracy jeszcze poważnie nie ucierpiał. Przedsiębiorcy jeszcze

mają nadzieję na szybkie odbicie. Cierpliwość jednak ma swoje granice.

Liczba zwolnień może wkrótce przyspieszyć, co pewnie szybko odbije się

zarówno na niebieskiej, jak i czerwonej linii.

Kamil Jaros

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy