Standardowo trzeci piątek września to dzień, w którym kontrakty terminowe mówią „do widzenia”. Niby dzień jak każdy inny, ale wykresy dostają wtedy bonus w postaci podwyższonych słupków wolumenowych – jakby rynek chciał zaznaczyć: „to było ważne!”. W praktyce oznacza to, że piątkowe zamknięcie warto traktować jako podsumowanie całego tygodnia. Śródsesyjne szarpaniny też mają znaczenie, ale to ostatnia transakcja przed weekendem zostaje w pamięci inwestorów. WIG20 nadal nie może przebić się przez psychologiczną barierę 3k. Nawet 2.9k to już za wysoko dla byków znad Wisły. Od kilkunastu sesji trwa przeciąganie liny w okolicach 2800 czyli tam, gdzie przebiega dolne ograniczenie kanału wzrostowego. Pierwsza próba wybicia wsparcia zakończyła się fiaskiem podaży, ale i popyt nie odpowiedział z przytupem. Indeks nie zbliżył się nawet do 2.9k a sierpniowe denko skutecznie zatrzymało podbicie. Obserwowana od trzech tygodni zwyżka przypomina klasyczną korektę wzrostową. Teoretycznie można to jeszcze odkręcić. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że WIG20 wyszedł dołem z klina. Podstawa tej formacji znajduje się w okolicach 2500, więc niedźwiedzie mają o co walczyć. Na europejskich rynkach trudno o entuzjazm. Na rynku walutowym też robi się ciekawie – młotek na podwójnym dnie USDPLN to nie jest ulubiony wzór akcyjnych byków. A fakt, że EURPLN od miesięcy konsoliduje się w trójkącie, sprawia, że wystarczy iskra, by złoty zmienił kierunek. A wtedy WIG20 może ruszyć w stronę 2500.