Takie oczekiwania potwierdza rynek terminowy. Czerwcowe kontrakty terminowe na indeks WIG20 tuż po otwarciu traciły 1,4 proc. wobec wczorajszego zamknięcia.
Prawdopodobne wyraźne spadki na otwarciu dzisiejszej sesji na GPW, nie muszą oznaczać jeszcze większych spadków na zamknięciu. Górę może bowiem wziąć oczekiwanie na korekcyjne odbicie na Wall Street, co przy obecnych niewielkich obrotach w Warszawie, w łatwy sposób może prowadzić do zminimalizowania strat. Jednak nawet realizacja takiego scenariusza nie zmieni faktu, że sytuacja na giełdzie powoli staje się podbramkowa. Wczorajszy dzień jest tego najlepszym przykładem.
Poniedziałkowa sesja przyniosła spadki wszystkich indeksów. Najmocniej, bo o 2,1 proc., został przeceniony sWIG80. Najmniejsze straty zanotował mWIG40, który stracił 1,35 proc. Indeks szerokiego rynku stracił 1,7 proc., a WIG20 1,8 proc.
Jednak w każdym z tych czterech przypadków wymowa jest podobnie zła. Na wykresach wszystkich czterech indeksów zostały wykreślone czarne świecie, które poprzedza złowróżbna luka bessy. Dodatkowo w przypadku mWIG40 wiążę się to ze zdecydowanym przełamaniem styczniowego dołka na wykresie dziennym.
To może zapowiadać początek nowej fali wyprzedaży akcji, która może sprowadzić indeks spadek WIG nawet do 40 000 pkt., a WIG20 do 2500 pkt. Jeszcze większe spadki mogą dotknąć segment małych i średnich spółek, gdzie brak płynności może być źródłem wręcz panicznych zachowań.