Mnożą się powody, dla których rosnąć mają ceny energii elektrycznej. Z jednej strony coraz wyższe są koszty jej wytwarzania, z drugiej - Unia Europejska śrubuje wymogi ekologiczne. Do tego w sektorze elektroenergetycznym brakuje silnej konkurencji, która stwarzałaby presję na ograniczanie cen, po których sprzedawana jest energia elektryczna. Czy można to zmienić?
Jak powiedział w ostatnich dniach Maciej Nowicki, minister środowiska, od 2013 roku ceny energii elektrycznej wzrosną od 70 do 100 procent. Taki może być efekt propozycji Komisji Europejskiej, która chce, aby od 2013 roku elektrownie musiały kupować na międzynarodowych aukcjach wszystkie potrzebne im pozwolenia na emisję CO2. - Elektroenergetyka emituje około 150 mln ton dwutlenku węgla, więc gdyby musiała zakupić 100 proc. praw do emisji, byłby to koszt około 5 mld euro rocznie, cena energii wzrosłaby dwukrotnie, a polski przemysł stałby się niekonkurencyjny. Obniżyłaby się także stopa życia Polaków - wyjaśnił minister.
Problem w tym, że zdaniem części ekspertów ceny prądu wzrosną dwukrotnie już przez najbliższe dwa lata. Krytykowane są natomiast wypowiedzi prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, Mariusza Swory, który mówi, że w tym roku energia elektryczna dla gospodarstw domowych nie będzie już najprawdopodobniej drożała.
Taryfy były pod nadzorem
W Polsce przez wiele lat, za pomocą decyzji administracyjnych utrzymywano stan, w którym opłaty za elektryczność dla ostatecznych odbiorców nie mogły rosnąć w tempie szybszym niż około 3 punkty procentowe rocznie ponad inflację. Przy wzroście cen dóbr konsumpcyjnych kształtującym się na poziomie 2 proc. podwyżki stawek płaconych za prąd wynosiłyby około 5 proc. w skali roku. Tyle że przy takiej stopie wzrostu trudno elektrowniom wypracować rentowność, pozwalającą na łatwe zdobycie źródeł finansowania niezbędnych inwestycji. Dodatkowo koszty budowy nowych bloków energetycznych w Europie cały czas rosną. Najnowsze bloki wytwórcze w Europie Zachodniej powstają po kosztach szacowanych na 1,5 mln euro za jeden megawat. Dotychczas powszechnie przyjmowana do szacunków cena była o 50 proc. niższa. Jej wzrost został wywołany rosnącym popytem na nowe elektrownie.