Jak uniknąć prawdziwego niebezpieczeństwa

Polsce grozi zawał: kryzys energetyczny. Krajowy system przesyłowy jest na skraju wytrzymałości - takie opinie przedstawia cała branża oraz związani z nią analitycy. Nie wystarczy jednak alarmować, że jest i będzie źle. Ważne jest, aby znaleźć sposób na uniknięcie prawdziwego niebezpieczeństwa

Aktualizacja: 27.02.2017 11:34 Publikacja: 16.06.2008 07:04

Krajowy system elektroenergetyczny jest na granicy wydolności - zaalarmowali niedawno szefowie największych spółek z sektora we wspólnym raporcie. Został on przygotowany przez Stefanię Kasprzyk, prezes spółki PSE-Operator, Katarzynę Muszkat, szefową Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin, prezesa holdingu BOT Henryka Majchrzaka oraz przedstawicieli Polskiej Grupy Energetycznej i Południowego Koncernu Energetycznego.

Z raportu wieje pesymizmem. - W perspektywie najbliższych lat należy poważnie liczyć się z koniecznością okresowego wprowadzenia ograniczeń poboru energii elektrycznej - piszą szefowie spółek. Problemy z zaopatrzeniem w prąd mogą, ich zdaniem, nastąpić z dwóch powodów. Po pierwsze - ze względu na zbyt małe zdolności produkcji elektryczności w Polsce. W przypadku poważniejszych problemów z wytwarzaniem energii kryzysem objęty byłby cały kraj. Gdyby doszło do drugiego scenariusza, czyli awarii sieci, problemy z dostawami objęłyby tylko "wybrane obszary kraju".

Dlaczego jest groźnie

Niebezpieczeństwo rośnie, ponieważ Polska dynamicznie się rozwija, gospodarka zużywa coraz więcej prądu, a nowych elektrowni nie przybywa. - Większość krajowych jednostek wytwórczych pochodzi z lat 60. i 70. ubiegłego wieku i będzie stopniowo wycofywana z eksploatacji ze względu na naturalne zużycie techniczne - uważają eksperci. Zatem wizja problemów z zaopatrzeniem w prąd to nie tylko kwestia sieci, ale również starych elektrowni, które już wkrótce mogą nie być w stanie sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu.

Eksperci z branży alarmują, że w czasie szczytowego zużycia, czyli około godzin 16-18, popyt rośnie rekordowo szybko. Co musi się stać, abyśmy mieli naprawdę poważne problemy z zaopatrzeniem w energię elektryczną? Jeżeli będziemy mieli tego lata do czynienia z dużymi upałami, to zapotrzebowanie będzie rosło na skutek coraz powszechniejszego użycia klimatyzatorów. - Jeżeli stanie się tak, że przez kilka dni będziemy mieli temperatury powyżej 30 stopni, mogą np. wystąpić realne problemy z chłodzeniem elektrowni. To jedna z potencjalnych przyczyn tego, że mogą nastąpić przerwy - powiedział niedawno w rozmowie z "Parkietem" Mariusz Swora, prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Zastrzegł, że chociaż ten scenariusz niekoniecznie musi się ziścić, to trzeba mieć świadomość istniejących zagrożeń. W branży coraz powszechniejsze jest przekonanie, że jeśli utrzyma się dotychczasowe tempo rozwoju gospodarczego oraz wynikający z tego wzrost zapotrzebowania na energię, to nawet jeśli tegoroczne lato uda nam się przetrzymać bez problemów, to już w kolejnych całkiem serio trzeba liczyć się z ograniczeniami w dostawach. Mówi się, że spółka zarządzająca krajowym systemem elektroenergetycznym, PSE-Operator, może zarządzić czasowe wyłączenia prądu dla poszczególnych sektorów gospodarki.

Jak się przed tym ratować?

Sprawnie rozwijający się w Polsce przemysł potrzebuje coraz więcej energii elektrycznej. Eksperci alarmują, że od problemów z dostawami prądu uratować nas może tylko oddawanie do użytku mocy wytwórczych rzędu 1000 MW rocznie oraz intensywna rozbudowa krajowego układu przesyłowego.

Problem w tym, że w energetyce panuje przekonanie, iż ceny energii nie wzrosły jeszcze do takiego poziomu, który zapewniłby opłacalność inwestycji w nowe moce. Energetycy przypominają, że nakłady potrzebne do budowy nowego bloku energetycznego w ciągu trzech lat wzrosły już o około połowę i wynoszą prawie półtora miliarda euro za 1000 megawatów (czyli około pięć miliardów zł). Coraz wyższe koszty budowy to efekt rosnącego na całym świecie zapotrzebowania na takie urządzenia. Szefostwo energetycznych spółek przedstawia całą listę pomysłów na to, aby przyspieszyć w Polsce tempo budowy nowych elektrowni. Wyliczanka zaczyna się od nowych przepisów, które skróciłyby uciążliwe procedury potrzebne do realizacji inwestycji. O tym, że jest naprawdę ciężko, świadczyć może pojawiający się raporcie postulat, aby operator systemu przesyłowego mógł skutecznie ograniczać dostawy energii w czasie zagrożenia bezpieczeństwa sieci. Zdaniem ekspertów, potrzebne jest też m.in. zmniejszenie akcyzy na energię elektryczną oraz umożliwienie firmom uwzględnienia nakładów kapitałowych w zatwierdzanych administracyjnie taryfach na energię elektryczną.

Chaos w przepisach i regulacjach

Komisja wniosła na początku miesiąca skargę przeciwko nam do Trybunału Sprawiedliwości w związku z niewłaściwym przeniesieniem na grunt polskiego prawa dyrektyw dotyczących energii elektrycznej. Wśród stawianych Polsce zarzutów pojawiają się brak środków odwoławczych w przypadku odmowy dostępu do sieci elektroenergetycznej z powodów technicznych oraz dyskryminacyjny dostęp do sieci w sektorze energii elektrycznej. Te zastrzeżenia, niestety, nie dziwią.

Sam PSE-Operator, wraz z kilkoma organizacjami branżowymi, podjął niedawno inicjatywę, aby uświadomić politykom konieczność wprowadzenia zmian prawnych, które ułatwiłyby budowę nowych linii. Chodzi m.in. o prawo własności gruntów, przez które przebiegać mają instalacje przesyłowe.

Poważny problem zgłaszany przez branżę to także brak stabilnej polityki energetycznej, która jest bardzo ważną wskazówką przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Jednak zapowiadana na czerwiec nowa wersja Polityki energetycznej państwa do 2030 roku, która miała być gotowa w czerwcu, najprawdopodobniej nie zostanie przyjęta w tym roku. Tymczasem dokument ten jest konieczny do tego, aby pokazać zarówno krajowym, jak i zagranicznym inwestorom, jakie są plany Polski wobec energetyki, które jej dziedziny mogą być najsilniej wspierane i jakie technologie mogą liczyć na wsparcie. Rzecz w tym, że "Polityka" okazuje się kontrowersyjnym projektem. Przygotowujące ją Ministerstwo Gospodarki sygnalizuje, że znajdą się w niej m.in. zapisy dotyczące budowy elektrowni atomowej w naszym kraju. Według wcześniejszych zapowiedzi, miała ona zostać zbudowana do 2021 roku. Dopóki nie ma jednak ostatecznych rozstrzygnięć ze strony rządu, żadna ze spółek nie może podjąć odpowiednich prac przygotowawczych.

Zagraniczny kapitał może pomóc

Pojawiające się doniesienia o grożącym Polsce niedoborze mocy wytwórczych budzą zainteresowanie zagranicznych inwestorów. Zarówno CEZ, jak i Vattenfall czy RWE dają sygnały o gotowości budowy nowych elektrowni w naszym kraju. Z ministerstwa skarbu, jak i gospodarki oraz Urzędu Regulacji Energetyki płyną sygnały, że firmy z zagranicy proszą o spotkania, aby poznać plany administracji państwowej wobec sektora. Nie ma żadnych decyzji administracyjnych, czy firmy te samodzielnie, czy wspólnie z krajowymi grupami energetycznymi będą budować nowe bloki. Pojawiają się jednak pierwsze "inwestycyjne jaskółki", jak choćby informacja o tym, że RWE Stoen wspólnie z Kompanią Węglową powołują spółkę

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy