Główny indeks francuskiej giełdy obchodził w niedzielę 20. urodziny. Analitycy nie wróżą mu najlepiej - krajowe indeksy w Europie mają powoli tracić przydatność, na rzecz wskaźników obejmujących strefę euro czy cały kontynent.
Zresztą ten trend już widać. Obecnie są trzy fundusze naśladujące wiernie CAC-40. Wartość ich aktywów spadła przez rok o 2 proc. i wynosiła na koniec grudnia 5,7 mld euro. Natomiast wartość aktywów funduszów, które podążają za wskaźnikami paneuropejskimi - MSCI Europe i Dow Jones Stoxx 500 - wzrosła odpowiednio o 9,5 proc. i 60 proc.
- Za kolejne dwadzieścia lat CAC-40 nie będzie już nic znaczył - uważa Matthieu Giuliani z firmy Palatine Asset Management w Paryżu. - Ludzie coraz częściej rozumują w kategoriach całej Europy - dodał.
Dzieje się tak, mimo że sam CAC-40 staje się coraz bardziej międzynarodowy. Obecnie już trzy czwarte spośród tworzących go 40 spółek ponad połowę przychodów uzyskuje poza granicami Francji. Są wśród nich naftowy Total i energetyczny Suez - dwie największe spółki ze wskaźnika. W Europie tylko firmy z niemieckiego DAX-a mają większe wpływy spoza swojego lokalnego rynku.
CAC-40 powstał 15 czerwca 1988 r., gdy paryska giełda (obecnie część grupy NYSE Euronext) przechodziła z systemu notowań jednolitych do ciągłych. Miał być benchmarkiem dla zarządzających funduszami francuskich akcji.