Czym wytłumaczyć gwałtowne skoki kursu korony słowackiej przed ważnymi dla rynku walutowego wydarzeniami? Internetowy portal dziennika "Trend" twierdzi, że ściśle strzeżone - przynajmniej w teorii - informacje mogły przenikać z banku centralnego lub Ministerstwa Finansów do banków komercyjnych.
Najbardziej spektakularnego skoku doświadczyła korona w końcu maja, po rewaluacji kursu w ramach unijnego mechanizmu ERM-2, ale także przed nią. Zdaniem "eTrendu", analiza transakcji przeprowadzanych na rynku w owym momencie wskazuje na to, że duże grono inwestorów dowiedziało się o planowanej na wieczór tego dnia rewizji tzw. parytetu centralnego, mimo iż w założeniu powinna o niej wiedzieć jedynie garstka osób w kraju.
Nieoficjalne dane mówią, że największych transakcji dokonywały w dzień rewaluacji (28 maja) czołowe słowackie banki. Wartość przeprowadzonych transakcji kilkakrotnie przewyższyła średnią. Rekordzista 24 maja otworzył pozycje na 50 mln euro. Cztery dni później, po tym jak Komisja Europejska zgodziła się na wzmocnienie korony, był bogatszy o około 50 mln koron (5,6 mln zł). "eTrend" przypomina, że w dniach poprzedzających decyzję Komisji kurs korony był dość stabilny, a wartość transakcji przeciętna. Tymczasem przed rewaluacją słowacki pieniądz zdrożał o około 1,5 proc.
Zainteresowanie koroną rosło także w innych sytuacjach, kiedy w świetle ogólnie dostępnych informacji trudno było to do końca wytłumaczyć. Waluta dała w tym roku inwestorom wiele okazji do dobrego zarobku, bo jej kurs windowały pogłoski o rewaluacji i zbliżająca się konwersja na euro.