- Debiut na giełdzie kosztuje w tym roku 5-7 proc. pozyskanych środków, w zależności od wielkości emisji. To trochę więcej niż w zeszłym roku, ale nadal się opłaca - stwierdziła Beata Stelmach, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych, podczas wczorajszej konferencji "Giełda. Kapitał na rozwój". Najwyraźniej firmy są podobnego zdania, bo frekwencja na otwartym dniu dla przyszłych emitentów dopisywała. Nieco gorzej jest już z konkretnymi decyzjami o IPO.

- Bardzo ambitny cel, jaki postawił nam prezes Ludwik Sobolewski, czyli sto debiutów na NewConnect z okazji pierwszej rocznicy jego otwarcia, z powodu kłopotów rynku w Stanach Zjednoczonych, okazał się nie do zrealizowania. Ale do końca roku wynik ten powinniśmy osiągnąć - zapowiedział Robert Kwiatkowski, dyrektor działu rozwoju Giełdy Papierów Wartościowych. Od 30 sierpnia 2007 r., gdy wystartowały notowania NC, zadebiutowały na nim 54 firmy.

Kwiatkowski przekonywał potencjalnych emitentów, że mamy w Polsce rzeszę świetnie wykwalifikowanych pracowników związanych z rynkiem finansowym, którzy nawet w obliczu spowolnienia gospodarczego, spowodowanego kryzysem na rynku subprime, są w stanie gładko przeprowadzić firmy przez procedury związane z wejściem na giełdę.

- Na rynku wciąż jest wielki kapitał dla firm, ale inwestorzy są bardziej wymagający. Trzeba ich zainteresować swoją wizją rozwoju - mówił Robert Kwiatkowski. Za przykład podał spółkę New World Resources, producenta węgla kamiennego w Czechach i Europie Środkowej.