Naprawdę bogaci klienci indywidualni, czyli ci dysponujący co najmniej dwoma milionami dolarów, które mogą zainwestować bez uszczerbku dla bieżących wydatków, wycofują swoje aktywa z domów maklerskich i wielkich światowych banków i przenoszą je do mniejszych, ale stosujących bardziej konserwatywne metody zarządzania.
Największym na świecie bankiem zajmującym się zarządzaniem majątkami bogaczy jest UBS, mający główną siedzibę w Zurychu. Analitycy z londyńskiego biura JPMorgan Chase szacują, że w minionych trzech miesiącach klienci mogli wycofać z UBS 39 mld USD, po tym jak bank poinformował o konieczności dokonania odpisów w wysokości 38 mld USD w zeszłym roku i stratach na rynku kredytowym.
- Wielu klientów pewnie pomyślało sobie: "jeśli UBS nie potrafi zarządzać własnym kapitałem, to co u diabła może zrobić z moimi pieniędzmi" - powiedział David Maude, konsultant usług finansowych w Weronie, który określa UBS mianem Rolls Royce?a branży. I dodał, że raporty za pierwszy kwartał i zeszły rok na pewno nadszarpnęły reputację UBS.
W minionym kwartale UBS stracił 10,9 mld USD, a odpisy netto wyniosły 12,2 mld USD. W maju UBS skontaktował się z 2,5 milionami swoich detalicznych klientów, a także z tymi, którzy powierzyli bankowi zarządzanie ich pokaźnym majątkiem.
Jakie będą skutki tej kampanii informacyjnej, jeszcze nie wiadomo, ale przedstawiciele banku nie kryli w rozmowach z klientami dużego zaangażowania na amerykańskim rynku: - Około 30 proc. światowego bogactwa ulokowane jest w USA, tak więc tamtejszy rynek jest bardzo ważny dla UBS, jako globalnego zarządzającego aktywami.