Sprzedaż detaliczna w Wielkiej Brytanii zupełnie niespodziewanie wzrosła najbardziej od czasu, kiedy zaczęto obliczać ten wskaźnik. Najcieplejszy w dziejach maj zachęcił Brytyjczyków do kupowania sezonowej żywności i odzieży.
Wzrost sprzedaży wyniósł aż 3,5 proc. po spadku o 0,1 proc. w kwietniu - poinformował Krajowy Urząd Statystyczny. Ekonomiści spodziewali się wzrostu o zaledwie 0,1 proc. W stosunku rocznym sprzedaż wzrosła o 8,1 proc., najbardziej od 2002 r.
Brytyjczycy kupowali więcej świeżych owoców i warzyw, a także letnich ubrań, bo średnia temperatura w maju wyniosła na Wyspach 12,1 stopnia Celsjusza, najwięcej w historii tamtejszej meteorologii. Sprzedaż tekstyliów, odzieży i butów wzrosła o 9,2 proc., najbardziej od 1986 r. Tak imponujący wynik osiągnięty w maju może oznaczać, że rosnące koszty żywności i energii oraz spadające ceny domów jeszcze nie zmusiły konsumentów do zmniejszenia wydatków.
Wyniki czerwca i następnych miesięcy zapewne już nie będą tak dobre dla brytyjskich handlowców, bo klientów wystraszą szybko rosnące ceny. Mervyn King, szef banku centralnego, zapowiedział, że nie wstrzyma walki z inflacją, co osłabi tempo wzrostu gospodarczego i może wymagać od Brytyjczyków obniżenia poziomu życia.
Na razie jednak wczorajszy raport odebrano jako sygnał, że światowa gospodarka może wyjść wreszcie z kryzysu kredytowego.