Najbliższe dni, na gruncie analizy technicznej, mogą okazać się rozstrzygające dla indeksu S&P500. Od tego, która strona przejmie inicjatywę, będzie zależało, czy w najbliższych tygodniach będziemy na Wall Street świadkami letniej hossy, czy też może testu marcowego dołka. Rozstrzygnie się więc, czy S&P500 wróci do 1440,27 pkt (maksimum z 19 maja br.), czy może spadnie do 1256,98 pkt (minimum
z 17 marca br.).
Tym elementem rozstrzygającym jest grupa wsparć zlokalizowanych w okolicy 1330 pkt. Barierę popytową tworzy tam 61,8-proc. zniesienie impulsu wzrostowego w okresie 17 marca a 19 maja br. (1327 pkt), dołek na wykresie dziennym z 14 kwietnia br. (1328,31 pkt) oraz lokalny dołek z 11 czerwca br. (1335,49 pkt).
Dopóki S&P500 pozostaje powyżej strefy popytowej, nawet pomimo wygenerowanych w ostatnich dwóch tygodniach sygnałów sprzedaży na podstawowych wskaźnikach, preferowana jest strona popytowa. Wybicie poniżej 1327-1335 pkt zmieni układ sił, wskazując na marcowy dołek jako pierwszy potencjalny punkt zwrotny na wykresie.
Podstawowymi czynnikami decydującymi o tym, jak potoczą się losy S&P500, będzie z jednej strony sytuacja na rynku ropy, z drugiej natomiast skłonność Fedu do zdecydowanej walki z inflacją, poprzez podnoszenie stóp procentowych.