Czekanie na to, że ceny krajowych akcji zdołają w końcu nadrobić "zaległości" w stosunku do globalnego rynku akcji, okazało się kosztownym błędem. W trakcie wiosennej korekty indeks MSCI World zyskał 13,2 proc. (w dolarach), osiągając 19 maja poziom ostatni raz widziany w listopadzie i grudniu ub.r. Przeliczony na dolary WIG zyskał w trakcie trwającej od stycznia do kwietnia korekty wzrostowej 26,5 proc., również wspinając się do poziomów z listopada i grudnia ub.r. Jak widać "cała para poszła w gwizdek", to znaczy w umocnienie złotego. Wzrost wartości WIG-u w krajowej walucie - najważniejszej z punktu widzenia krajowego inwestora - nie przekroczył w trakcie odbicia 12,8 proc. i zakończył się już w lutym. Nowe minima WIG-u i WIG-u 20 na ustanowione na czwartkowej sesji - oraz wcześniejsze nowe dołki indeksów małych i średnich spółek - potwierdzają tylko, że korekta w bessie okazała się zaskakująco słaba.
Nakładając wykres WIG-u od lipca ub.r. na zachowanie tego indeksu w okresie bessy z lat 2000-2001 uzyskujemy wyobrażenie o tym, co może się dziać z cenami akcji do końca roku. W ciągu minionych 11 miesięcy zachowanie WIG-u było kopią tego, co działo się niecałe 7 lat temu. Ponieważ wiele wskaźników wyprzedzających koniunktury gospodarczej sugeruje, że obecne spowolnienie gospodarcze jest porównywalne do tego z lat 2000-2001, to analogia pomiędzy bessą z okresu marzec 2000-październik 2001 a obecną wydaje się racjonalna. Sugeruje ona lokalny dołek na przełomie czerwca i lipca, następnie kilkutygodniowe odbicie powyżej styczniowego dołka, a potem już pozbawioną korekt falę wyprzedaży trwającą do końca roku (WIG około 34 000).
Obok tezy "akcje 2008 = akcje 2001" kusząca wydaje się również inna teza: "surowce 2008 = akcje 2007".
Sytuacja na rynku ropy naftowej wydaje się być bardzo podobna do sytuacji na rynkach akcji dokładnie rok temu. Wtedy również wydawało się, że ceny akcji już nigdy nie spadną. Tymczasem jednak spadły po ustanowieniu podwójnego - lipcowo-październikowego - szczytu.
SEB TFI