Za litr LPG trzeba zapłacić średnio 2,26 gr, a benzyny 95 - 4,4 zł. Gdyby podatek podwyższono, cena LPG wzrosłaby o około 25 gr na litrze. Tymczasem jazda na gazie opłaca się, gdy litr nie kosztuje więcej niż 60 proc. ceny benzyny, bo jego zużycie jest o 10-20 proc. wyższe. Dlatego sprawa podwyżki akcyzy elektryzowała od kwietnia użytkowników LPG, gdy projekt nowej ustawy akcyzowej trafił do konsultacji.
Przeciw podwyżce murem stanęli przedsiębiorcy. Krajowa Izba Gospodarcza alarmowała, że to jedna z najbardziej szkodliwych dla gospodarki propozycji w ostatnich latach.
- Ograniczenie konkurencyjności polskich przedsiębiorstw oraz bankructwo wielu firm branży LPG odbije się na wysokości wpływów z tytułów podatków dochodowych oraz podatku VAT - ostrzegał Andrzej Arendarski, prezes KIG. Tłumaczył, że wzrost akcyzy podwyższy koszty transportu towarów, a to nakręci inflację.
Czy kierowcy uwierzą?
Obwieszczając dobrą nowinę kierowcom, Pawlak zaznaczył, że paliwo to powoduje mniejszą emisję zanieczyszczeń. Dla kierowców, którzy muszą w instalację zainwestować, ważniejsza byłaby gwarancja wieloletniego utrzymania stawki akcyzy.
- Wiele osób wstrzymało się z zakupem instalacji LPG po zapowiedzi podwyżki. Ale piątkowe oświadczenie wcale nie oznacza, że rząd nie wróci do pomysłu podwyżki np. za pół roku - mówi nam Urszula Cieślak, ekspert rynku paliwowego z BM Reflex. Jej zdaniem, wpisanie w ustawę stawki powinno trochę utrudnić ręczne sterowanie akcyzą na LPG. Obecnie w ustawie zapisane są stawki minimalna i maksymalna, a ostateczna wysokość podatku zależy od ministra finansów.