Kilka miesięcy temu powiedziała Pani, że widzi dobrą wolę po stronie Telekomunikacji Polskiej, jeśli chodzi o współpracę z Urzędem Komunikacji Elektronicznej i że być może podział spółki nie będzie konieczny?
Ekspert wynajęty przez UKE analizuje zachowania rynkowe TP. Sami też patrzymy na to, jak spółka postępuje z innymi operatorami. Bardzo nas niepokoi relacja wewnątrz Grupy TP, między spółką matką a Orange. Otrzymujemy skargi od operatorów. Toczą się postępowania w UKE i w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W związku z tym nasz niepokój nie ustał. Wręcz przeciwnie. Im dłużej się przyglądam tej sprawie, tym bardziej żałuję, że nie możemy przeprowadzić separacji własnościowej TP. Ona rozwiązałaby nasze problemy, ale należało ją wprowadzić przed prywatyzacją. Słusznie bowiem napisał francuski regulator rynku telekomunikacyjnego, że separacja funkcjonalna, czyli ta, którą chcemy przeprowadzić w TP, jest narzędziem mocno niedoskonałym.
Przykład brytyjski pokazuje, że separacja funkcjonalna nie zastępuje innych instrumentów regulacyjnych, a jest instrumentem komplementarnym. Separacja nie zwalnia z regulowania nowo utworzonej jednostki. Zmniejsza prawdopodobieństwo zachowań dyskryminujących, ale go nie usuwa całkowicie.
To może trzeba zastosować separację strukturalną?
To już się dokonuje. Orange i TP są dwiema odrębnymi spółkami, a jednak to nie pomaga w zachowaniu przejrzystości współpracy, rozliczeń oraz zasady niedyskryminacji, o którą nam chodzi.