Urząd Regulacji Energetyki rozważa utrzymanie po Nowym Roku konieczności zatwierdzania stawek za prąd dla gospodarstw domowych. Oznaczałoby to, że firmy nadal nie będą mogły samodzielnie decydować, ile wyniosą nasze rachunki za energię elektryczną. Dziś na konferencji prasowej prezes URE ma poinformować, jaką decyzję ostatecznie podjął.

Wcześniej regulator zastrzegał, że decyzja zależy od tego, czy w sektorze istnieje rzeczywista konkurencja. Badanie w tej sprawie wypadło niepomyślnie. Prezes URE Mariusz Swora uważa, że zrobił, co mógł, żeby wprowadzić rynkowe mechanizmy. - Przedstawiliśmy konkretne propozycje zmian w przepisach, dotyczące rynku, konsumentów oraz wzmocnienia pozycji URE. Te ramy prawne są niezbędne, by móc promować konkurencję - podkreśla.

Jednak, zdaniem ekspertów, do budowy konkurencyjnego rynku potrzeba nowych elektrowni i nadwyżek energii - a na to trzeba poczekać 6-8 lat. Trudno wyobrazić sobie wstrzymywanie decyzji o otwarciu rynku do tego czasu.

Firmy wątpliwości URE komentować nie chcą. - Jeżeli URE utrzyma taryfy na prąd, na pewno będziemy chcieli poznać uzasadnienie - usłyszeliśmy w Enei.

- Czekamy na tę decyzję, bo będzie miała duży wpływ na cały rynek - mówi nam Dominika Tuzinek-Szymkowska, rzeczniczka PGE. Jej zdaniem, liberalizacja rynku nie miałaby zbyt dużego wpływu na ceny, które w poszczególnych firmach pozostaną zbliżone. - Na pewno powinna za to wpłynąć na jakość obsługi klienta, budowanie gamy produktów i zmiany w samych firmach - uważa.